zbytdużodoświadczeniaidystansudowłasnejpracy,
byprzejmowaćsięnaciskamipolicji.–Amożejużzgóry
pospiesza?
–Totylkoinformacjaodserca.–Siweckigłośno
mlasnął.–Przestroga,byniezacząłpanterazpartyjki
wpasjansa.Szkodabyłobyjąprzerywać.Nicwięcej.
Inspektorsięrozłączył.Patologpowoliodłożył
słuchawkęnabazęizastygłwpółpochylony.Przezchwilę
nieporuszyłsięnawetomilimetr.Wreszcieprzeciągnął
się,poczymsięgnąłpopilottelewizora.Liczyłnato,
żegłodnikażdejsensacjireporterzyzdradząmuwięcejniż
Siwecki.
Czekając,ażekransięrozjaśni,doktorniecierpliwie
zaciskałiotwierałlewądłoń.Lubiłswojąrobotę.Był
świetnymspecjalistą,któregoniewielemogłozaskoczyć.
Aletego,cogoczekało,niemógłsięspodziewać.
5.
–Zależałomi,żebyśzobaczyłwszystkonamiejscu.
Wnienaruszonymstanie.
–Ostatnimrazemupierałaśsię,żepowinnywystarczyć
mizdjęcia.
–Podobnozdjęcianiemajązapachuanismaku.Jak
toująłeś?Niechsobieprzypomnę…Zdjęciatotylko
pocztówkiprzesłanezwakacji,podczasgdyprawdziwe
wspomnieniazachłannietrzymamywsobie?–Langer
starałasięnaśladowaćłagodny,niecosepleniącygłos
Remberta.–Jesteśzłotousty.
Uśmiechnąłsięniewyraźnie.
–Gdybyśmyznajdowalisięwinnejscenerii,bardziej
doceniłbymtwojezdolnościaktorskie.
–Isłusznie.