Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niewiarygodnie.
Przyszłomiteżcośnamyśl.Cośniepokojącego.
MianowicieżeDawidmógłichobserwowaćjakjakiś
zboczeniec.Wstałamgwałtownieiotrzepałamsukienkę
nerwowymiruchami.Onposzedłwmojeśladyteżsię
podniósł.Dopieroterazzauważyłam,żejestodemnie
oponadgłowęwyższy.
Chybajużpójdępowiedziałam.
Nieobserwowałemich,jeśliotocichodzi
stwierdził,jakbyczytałwmoichmyślach,izrobiłkrok
wtył.
Wsunąłręcewdżinsyiskupiłwzroknamojejtwarzy.
Dziwniebyłopatrzećwoczykomuś,kto
maróżnokolorowetęczówki.Miałamwrażenie,żeDaniel
przeszywamnieniminawskroś.Sercezabiłomimocniej,
chociażniebyłampewna,czyzestrachu,czyzjakiegoś
innegopowodu.
Niczegotakiegoniemówiłam.Odchrząknęłam.
Wiem,alenapewnotakpomyślałaś.Uśmiechnął
się.Poprostuzobaczyłem,żektośparkujenaterenie
firmy,iposzedłemtosprawdzić.
Stróżujesztu?zdziwiłamsię.
Wzasadzienie.Mamtrochęrobotyizostajęnanoc,
apozatympanStaszek…zaniemógł.Znowusię
wyszczerzył.
Mimowolnieodpowiedziałamtymsamym.
Tak,onczęstozaniemagaskomentowałam
zsarkazmem.Gdybyniefakt,żejestjakimśdalekim
wujkiemojca,napewnojużbytuniepracował