Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
czyścioszek.
–Wkurzaszmnie–warknęłam.–Arturjestcudownym
człowiekiem.
–No–zaśmiałsię.–Niezwykleekscytująceżyciecię
czeka.
–Dobra,narazie!Jatuskręcam–rzuciłam
poirytowana.–Niemamochotynateprzepychanki.
–Jakzatęsknisz,towiesz,gdziemnieszukać.
–Wiem.Zpewnościąustawięsięwkolejcedotwoich
wdzięków.
Takmnietenfacetirytował,żekiedypatrzyłamnajego
głupiwyraztwarzyiprzerzedzonewłosy,tomiałam
ochotęprzegryźćmutętnicę.Oczymawyobraźni
widziałamsikającąkrew.Odruchowopotarłampoliczek,
bomiałamwrażenie,żemnieobryzgałaczerwonaciecz.
Oczywiściezdawałamsobiesprawęztego,żemoje
reakcjenajegosłowabyłyprzesadzone,aleonzawsze
potrafiłporuszyćniewidzialnestrunyznajdującesiępozłej
stroniemocy.
–Niemusisz.Maszforyumnie.–Wyciągnąłdłoń.
Spojrzałamnajegodługiepalcelekkoprzybrudzone
niebieskąfarbą.Wiadomo,artysta.Zawahałamsię,czy
uścisnąćjegorękę.–No–ponaglił.
Odwzajemniłamgestzniechęcią,jakbymbałasięjego
dotyku.Miałchłodne,alesuchepalce.
–Cześć–burknęłam.
–Dozobaczenia.–Wypuściłmojądłoń.Pochwili
odwróciłsięiprzeszedłprzezulicę.Podążałnadworzec
PKP.Patrzyłamzanim.Dopierokilkasekundpóźniej
ocknęłamsięnagłosesemesa.„Idędointernatu”
–zawiadomiłamnieLusia.