Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
II
Proboszczskinąłgłowąnaznakprzyzwolenia,atwarzjego
przybrałatensamwyrazuroczystycotwarzgościa.
Przysiągłeśmikiedyś,Jakubiezacząłtenostatniżebędziesz
szczęśliwy,oddającwpotrzebieżycieswenamojeusługi.
Rozporządzajnim,przyjacielu.Każdejchwiligotówjestem
dotrzymaćowejprzysięgi.
Rękaszlachcicawyciągnęłasięwstronęksiędza,któryścisnął
takkrzepko,żeSawiniuszniemógłpowstrzymaćsięoduwagi:
Dolicha!Otodłoń,któraniepuściłatwotego,czegostrzecsię
podjęła!
Iruchemwykwintnymotrząsnąłbolącepalce.
Maszzatemdopowierzeniajakiśdepozyt?zapytałksiądz
Szablisty.
Depozytdrogocenny,któregowpotrzebiewypadniebronić
zzaciętościąsmokastrzegącegozaklętychskarbów.
OczyJakubazapłonęły.Wmilczeniuwskazałmłodzieńcowidługi
rapierwiszącywciemnymkącieizby.
Rodzinnapamiątkarzekłznaciskiem.Umiemjeszczejako
takosięzniąobchodzić.
Ho,ho,pamiętamdobrze,jakiepysznelekcjeszermierki
odbierałemodciebie,gdyśmyjeszczeobajbylidzieciakami!Ach,jaka
szkoda,żeityrównieżniezostałeśżołnierzem!
Bógpowołałmniedoczegoinnegoodrzekłksiądz,spuszczając
oczy,wktórychzamigotałabłyskawica.Mówdalej,Sawiniuszu.
Szlachciczdawałsięprzezchwilęnamyślać.
Wolałbympodjąłwreszciezwolnawolałbymcioszczędzić