Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zmarszczek,niezbytwidocznychwtymlustrze,aleZośkadobrze
wiedziała,żetamsą.Możezbytblade,alepełneiponętneusta.
ZawszewydawałosięZośce,żejestbezbarwnainijaka,nie
wychodziławięczdomubezmakijażu.Tamtaniemiałanasobieśladu
pudru,szminkiczytuszudorzęs,alebiłodniejjakiśblask.Przelotnie
zaciekawiłoją,skądsiębrał.Możemiałaświeższącerę,możeoczy
niezmęczonewgapianiemsięwekrankomputera?
Zośkauważniejprzyjrzałasięcałemuodbiciuwlustrze.Niedojrzała
wnimeleganckoinowocześnieurządzonejsypialni,tylkoobce,
staroświeckiemiejsce.Lekkiprzeciągporuszałmuślinowymifirankami
zfalbanką,którymiosłoniętebyłootwartenaościeżokno.Zanim
pewniestałodużedrzewo,bosłonecznepromieniedrgały,takjakby
przebijałysięprzezliście,imozaikacieniorazświatłatańczyła
nawielkimmałżeńskimłożuzaścielonymkoronkowąkapą.Obokstała
ogromnaszafazwprawionymwśrodkowedrzwilustrem.Odbijałasię
wnimpostaćsiedzącejprzytoaletcekobiety.Itylkotatoaletkabyła
Zoścebardzodobrzeznana.
–Jeślijesteśalkoholowymzwidem,tomuszęzadbać,byśnie
zniknęła–powiedziała,sięgającposzklaneczkęzkoniakiem.
–Niejestemzwidem!–Kobietawlustrzenamomentprzestała
płakać.–Niezależnieodtego,czypijesz,czynie.Możelepiejwięc,
byśodstawiłajużtentrunek.–Mówienieperpanidokobietysamotnie
osuszającejkieliszekprzedlustremwydawałosięZosinejbliźniaczce
zbytkiemuprzejmości.–Cotojest?–dopytałazzaciekawieniem.
–Martell.–Zośkapomachałaprzedlustrembutelką.–Wyjątkowe
paskudztwo,choćmążtwierdzi,żetojedenznajlepszychkoniaków.
–Chybadobramarka,bounaswbarkuwbiblioteceteżstoi
podobnabutelka–odpowiedziałojejodbicie.
–Mówięci,łyknijsobie!Dobrzerobinastres.
–Naco?–Kobietawlustrzejejniezrozumiała.
–No,namelancholię,boleśćduszy–starałasięprzetłumaczyć
nastaropolskitakpopularnewewspółczesnościsłowo.Skutek
jązaskoczył:jejsobowtóraogarnąłgwałtownyszloch.Tojatakpłaczę
czyona?–Mówięci,golnijsobie!–huknęłatrochęzagłośno.
Kobietazlustrapopatrzyławzrokiemzbitegopsa,wstałaodtoaletki
iwyszłazpokoju.Pochwiliwróciłazkoniakówkądopołowy
napełnionąbursztynowympłynem.Nieufniezbliżyłakieliszekdonosa
ipowąchała.
–Nieprzyjemniepachnie.Mamnadzieję,żesłużbaniczegonie
widziała.–Ostrożnieumoczyłaustaizdecydowanymruchem