Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pustydom
Jestprawiedziewiątarano.Rozmawiałem
zdyspozytoremliniialarmowejdwiegodzinytemu,
apolicjanadalmnienieodwiedziła.Sprawdziłem
winternecie,żemusząprzyjechaćioficjalnieprzyjąć
zgłoszenie.To,żepowinnoupłynąćczterdzieściosiem
godzinodostatniegokontaktuzosobązaginioną,aby
zaczęliwogóledziałać,tomit.Podobnoniemażadnych
limitówczasowych.Jakwidać,wmoimprzypadkunie
spiesząsię,ajazkażdąupływającągodzinącoraz
bardziejsiędenerwuję.
Tykaniewiszącegonaścianiestaregodrewnianego
zegara,pamiątcepomojejmatce,nigdywcześniejnie
byłotakgłośne.Dźwiękwwiercamisięwgłowę,
powodującniemalżefizycznyból.Mamwrażenie,żejak
zaraznieucichnie,tooszaleję.Zcałejsiłyprzyciskam
ręcedouszu,licząc,żetochociażnachwilępomoże.
Odetniemnieodrzeczywistościikoszmaru,wktórymsię
niespodziewanieznalazłem.Próbujęzająćmyśliczymś
innym,aleniepotrafię,bowciążzastanawiamsię:gdzie
podzialisięmojażonaisyn?Cosię,docholery,stało,czy
bezpieczni?
Czas,wktórymczekamnaprzyjazdpolicji,dłużysię
niemiłosiernie.Siedzęwprzestronnymjasnymsalonie
nakanapieiwciążniemogęuwierzyćwto,cosię