Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
odpowiadanatychmiast.
–Próbowałamsięzniąskontaktowaćprzeztelefon,ale
całyczassłyszałamkomunikat„abonentpozazasięgiem”
–zaczynawreszcieniepewnie.
–Jejkomórkaniedziała,znalazłemjąroztrzaskaną
naulicyprzednaszympodwórkiem.Bardzosięonich
martwię–kontynuuję.
–Tostraszne.Możepojechalidorodziny?
Kontaktowałeśsięznimi?–MążEwy,Mateusz,powtarza
pytanie,któreusłyszałempodczasspotkaniazpolicją.
Czemuwszyscyzakładają,żeAnetazabrałaAlkaiodeszła
zwłasnejwoli?Przecieżtonajmniejprawdopodobna
wersjawydarzeń.
–Tobyłapierwszarzecz,którązrobiłem.Niktnicnie
wie–odpowiadamzrezygnowany.
–Słuchaj,niemożemystaćbezczynnieinicnierobić.
Trzebanagłośnićsprawę.Umieścićogłoszeniawsocial
mediach,wydrukowaćplakatyiporozklejaćwokolicy
–zarzucamniepomysłamiprzyjaciółkażony.
Zgadzamsięznią,czaszacząćdziałać.Jestem
wdzięczny,żechcepomócwposzukiwaniach.Czego,jak
czego,alebrakuenergiiniemożnajejzarzucić.Wiem,
żejeślisięwcośwłączy,zrobitocałymsercem.
–Maszichaktualnezdjęcie?–wtrącasięMateusz.
Togłupiepytanie,alegoniekomentuję.Oczywiście,
żemam,nawetzprzedwczoraj.Wyciągamzkieszeni
telefonizaczynamyszukaćodpowiedniegoujęcia.
Znajdujemyto,naktórymAnetastoizAlkiemwogrodzie.
Obojesięuśmiechają.Alekmabłyskwoku.Nagle
przypominamisię,jakbladaiprzerażającabyłajego
twarzwmoimśnie,wyglądałwnim,jakbysięutopił
iktośprzedchwiląwyciągnąłgozwody.Niestetyzrobił
tozapóźno,bygouratować.Chcemisiępłakaćibrakuje
mipowietrza.Ztrudempowstrzymujęłzy.
–Podeślijnamje,proszę–mówiMateusz.