Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mi,żedalekomubyłoodwzorowegoobywatela.Jakośmusiał
zatowszystkozapłacić,niebrudzącsobieprzytymzanadtorąk.
Imowanieowypadkachnadrodze.Nie.Miałemnamyślisamochód,
mieszkanie,ładnądziewczynęilitryżelunagłowie.
Dopłynęliśmydoportu.Kiedyczekałemnawyprowadzeniespod
pokładu,zobaczyłemmojegoprzeciwnika.Byłspięty,mokryiblady
jakkałamarnica.Nieodezwałsiędomnie.
Strażnicyposadzilinasnakamiennejławceprzyzejściuzpromu.
Opuszczającyprompasażerowieprzyglądalisięnamjakbyśmybyli
zwierzakamiwzoo.
–Popełniająpanowiebłąd–powiedziałRodrigo.–Rodrigo
Gracián.Zapamiętajcietonazwisko.
–Proszęliczyćsięzesłowami–ostrzegłgofunkcjonariusz.
–Panjeszczewróciznami–dodałprotokolant.–Jestkilkaspraw,
któremusimywyjaśnić.
–Apan–powiedziałdrugi,zwracającsięwmojąstronę–poczeka
napolicję.
–Takiesąprzepisy–oznajmiłprotokolant.
–Jużmówiłem–powtórzyłRodrigo,siedzącnaławce.–Żądam
prawnika.Itojuż!Ocotuwogólechodzi?
–Proszęsięuspokoić.Nieuważapan,żejużdosyćsiępan
wygłupił?–zapytałprotokolant.
DotądnieustraszonyRodrigo–terazbezsilnyizagubiony–patrzył
namniebłagalnymwzrokiem,abymnicniemówił,choćwiedziałem
żeitak,prędzejczypóźniej(araczejprędzej)ukręcimiłeb.
Biedaczek.Musielinapędzićmustracha.
Strażnikmruknąłcośdokrótkofalówkiizawiesiłjązpowrotem
przypasku.
Usłyszałemzasobączyjeśkroki.Araczejodgłosgumowych
podeszew.Butywojskowe.
–Dzieńdobry,panowie–oznajmiłpoważny,znajomygłos.Nie
spodziewałemsię,żetakszybkogoznowuusłyszę–Terazmysięnimi
zajmiemy.
–Tylkotamtym–powiedziałprotokolant.–Tegodrugiego
zabieramymy.