Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Bum!
–Alezciebiesukinsyn.Wieszotym?–Człowiek,który
wypowiedziałtesłowa,wszedłdopokojuhotelowegozwypchaną
torbąpodróżnąwręku.Niewysoki,elegancki,ubranywciemny
prochowiecispodniezwężanekudołowizgodniezaktualnymi
trendamimody.Pachniałdobrymiperfumami,wyglądałnakogoś
ważnego.Taknosząsiębiznesmenialbodyplomaci.Albooszuści
wbiałychkołnierzykach.
–Tokwestiaperspektywy,monsieur–odparłKlaus.Siedział
wfoteluzprzyklejonymdotwarzylekkokpiącymuśmiechemimyślał
otym,żetakwłaśniewyobrażałsobiesłynnegomarszandakultury,
właścicielaznanejwParyżugaleriidziełsztuki.Gościa,którypod
maskąpraworządnegoobywatelaukrywałcwaną,złodziejskąnaturę.
Wciąguostatnichdwóchmiesięcyzdążyłgopoznaćnawylot,jednak
dopieroterazporazpierwszywidziałgozbliska.Nieżywiłdoniego
anizłości,aniżadnejurazy.Byłonjedyniecelem,niczympunkcik
natarczystrzeleckiej.
Przyszłomudogłowy,żetaknaprawdętoniezabardzosięróżnią.
No,jeśliniebraćoczywiściepoduwagęstrojużabojada,wktórysię
zapakował.NieżebyKlausmiałcośprzeciwkoprochowcomczy
modnemukrojowispodni–poprostunielubiłtakiegostylu.Takjak
nielubiłknajp,wktórychkelnerpodsuwałcikrzesłopodtyłek,
apóźniejsterczałdwametrydalejigapiłsię,gotówniczymsęprzucić
siędostołu,bydolaćkolejnąporcjęwina.Albostrzepnąćniewidzialny
okruszekzserwety.Taniechęćdowyszukanegostylużyciabyła
zresztąjednymzpowodów,dlaktóregojegomałżeństwochyliłosię
kuupadkowi–Klausdałbysobierękęobciąć,żetotylkokwestia
czasu.Byłotymprzekonany,takjakwiększośćludziwie,żełapieich
grypa.
Przybyszrzuciłtymczasemtorbęnałóżko.Niebyłazbytduża,taka
wsamraz,żebyspakowaćwniąrzeczynadwudniowywyjazd.Albo
upchać,naprzykład,półmilionaeuro.
–Możeszprzeliczyć–warknął,niekryjącprzytymnietylko
wściekłości,aleipogardy.
–Niemuszę.Uwierz,żemamdobreokodotychspraw.–Klaus
mrugnąłdomężczyzny.