Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
Ponadrokpóźniej
1.
Takiespanietosraniewbanie–myśliKlaus,alejeszczenieotwiera
oczu.Manadzieję,żesenjednakgozmorzy.Czekakilkachwil,ale
kiedysłyszyporazsetnyprzejeżdżającegooboktira,dajezawygraną.
Tepierdzącemonstra,myśli,obudziłybyumarłego.Przeciągasię
–ażmustrzelająstawy–poczymniezdarniegramolisięzsamochodu.
Odciągaodplecówprzepoconąkoszulę,tosamorobizprzodu.Noc
jestparnaiduszna.Cholernieduszna.Sprawdzateżgodzinę.Jest
dokładnietrzeciawnocy.Więcspałzaledwiepółgodziny.„Spał”
tozresztązadużopowiedziane.Drzemał,kimał,kipiał,aleniespał.
Taktojestnastacjachbenzynowychprzyautostradach.Trzebabyło
poszukaćczegośspokojniejszego,żałujeteraz.Tyleżeniemiałjużsiły
walczyćzopadającymipowiekami.Zjechałwięcpierwszymzjazdem
zarazpoprzekroczeniugranicypolsko-niemieckiejizaparkował
wsamymśrodkutegocholernegoula.
Zapalapapierosa,opierasięodrzwiswojegowiekowegomercedesa
igapiwokoło.Gdyprawiekończypalić,ktośdoniegopodchodzi.
–Najtańszywtymkrajuzestawnożystalowych–słyszyzustmoże
piętnastolatka.–Kupipan?
–Nie.–Klausgasipetaoasfaltirozglądasięzakoszemnaśmieci.
–Acotytuwogólerobiszotejporze,co?Wśrodkunocy?
–Niechpanweźmiechociażjeden,zapółceny–małolatnie
ustępujeipodtykamupodnoscałyzestaw,eleganckozapakowany
wozdobnykarton.–Nietrzebaichostrzyć.Zapółceny,no!
Klauswie,żeniepowinientegorobić,alebierzeodchłopakakarton
iwrzucagodosamochodu.Pocholeręmutylenoży?Niemasiły
droczyćsięzgówniarzem.Chcewierzyć,żejakzapłacizakomplet,
dzieciakmożeznikniewkońcuzparkingu.Możeteżwrócidodomu
ipójdziespać.Może.
–Masztuzacałyzestaw–mówiKlaus,podającchłopakowi
pieniądze.
–Kurde,tozadużo!