Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jegonajniepotrzebniejmożesięzobowiązaćdoniewydaniago.–Nie
przysięgaj,nieprzysięgaj!Tozbyteczne.
PanSnodgrassspuściłrękę,którąpodniósłpoetyczniekuniebu,
iprzybrałpostawęwyczekującą.
–Potrzebuję,mójprzyjacielu,twychusługwsprawiehonorowej.
–Jestemgotów–odparłpanSnodgrass,ściskającrękęswego
towarzysza.
–Zdoktorem,doktoremSlammeremz97.pułku–dorzuciłpan
Winkle,chcącprzedstawićrzeczjakmożnanajsolenniej.–Sprawajest
zoficerem,którybędziemiałzaświadkainnegooficera;dziś,przed
zachodemsłońca,wustronnymmiejscu,pozawarowniąPitt.
–Możeszliczyćnamnie–odrzekłpanSnodgrass,zdziwiony,ale
niewzruszonytymwżadeninnysposób.Irzeczywiście,nicniemasz
godniejszegouwaginadobojętność,zjakądowiadujemysię
osprawachpodobnegorodzaju,kiedysaminiejesteśmystroną.
PanWinklezapomniałotym,sądziłonouczuciachswego
przyjacielawedługuczućwłasnych.
–Skutkimogąbyćokropne–przemówiłpanWinkle.
–Spodziewamsię,żenie.
–Doktor,jaksądzę,strzelabardzodobrze.
–Większaczęśćwojskowychdobrzestrzela–zauważyłpan
Snodgrasszespokojem.–Ależitystrzelaszdoskonale?
PanWinkleodpowiedziałtwierdząco;leczwidząc,
żeniedostatecznieprzeraziłswegotowarzysza,zmieniłtaktykę.
–Snodgrass–rzekłgłosemdrżącymzewzruszenia–jeżelizginę,
znajdzieszwmoimpugilaresielistdo…doojca.
Tenataktakżesięnieudał.PanSnodgrassbyłwzruszony,ale
zobowiązałsiędoręczyćlistztakąochotą,jakbyprzezcałeżyciebył
listonoszem.
–Jeżelizginę–mówiłdalejpanWinkle–albojeżelidoktorzginie,