Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
BardzodobrzeodrzekłpanWinkle,myślącwduchu,żebardzo
źle.
ZnaszpanwarownięPitt?
Widziałemwczoraj.
Więcpójdzieszpanpolemkołowałów,potemścieżkąnalewo
odrogufortyfikacji,dalejprosto,tamgdziejastaćbędę.Następnie
pójdziemyrazemwmiejsceustronne,gdzierzeczodbędziesiębez
żadnejprzeszkody.
„Bezprzeszkody!”pomyślałpanWinkle.
Sądzę,żeniemamynicwięcejdoustalenia.
Zdajesię,żenie.
Awięcżegnam.
Żegnam.
Ioficerodszedł,pogwizdująckontredansa.
Przyśniadaniu,wdniutym,byłojakośniewesołonaszym
podróżnikom.PanTupman,poniezwykłychwybrykachubiegłejnocy,
niebyłwstaniepodnieśćsięzłóżka;panSnodgrasszdawałsię
doświadczaćpoetycznegoprzytłoczeniaumysłu;sampanPickwick
okazywałniezwykłąskłonnośćdosodowejwodyimilczenia;
codopanaWinkle’a,tenprzedewszystkimszukałsposobności
porozumieniasięzeswymświadkiem.Sposobnośćtanadarzyłasię
wkrótce:panSnodgrasszaproponowałzwiedzaniezamku,aponieważ
zcałegotowarzystwajedentylkopanWinklebyłusposobionydotej
przechadzki,więcposzliwedwóch.
SnodgrassrzekłpanWinkle,gdyznaleźlisięnaulicy
Snodgrass,mójprzyjacielu!Powiedzmi,czymogęliczyćnatwoją
dyskrecję.
Amówiącto,pragnąłgorąco,byniemógłliczyćnanią.
MożeszodparłpanSnodgrass.Przysięgam…
Nie,nie!przerwałpanWinkleprzerażonymyślą,przyjaciel