Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Ajaumiemliczyć!–ponownieprzerwałajejNina,dawnym
apodyktycznymtonem.–Złotko,zatwojegroszemogłabyśodbiedy
wykarmićkota!Więczczegomyżyjemy?
BiednaMirapoprawiłasięnatwardymparapecieokiennym
ipodjęła:
–Przyznaję,żegdybyniepomocpaństwaSiekielskichipoczciwego
panaBochniaka,byłobyznamikrucho.DoktorSetkowiczczęsto
stołujesięunasipłacizaobiady.Twojanianiakilkarazychodziła
naweselagotować,aczynszmamyopłaconyzapółrokuzgóry.
Ninawysłuchałajejzezmarszczonymibrwiamiiwzruszyła
ramionami.
–Mireczko–powiedziała,kiedyprzyjaciółkaprzerwała,
byzaczerpnąćpowietrza.–Wiem,żeTadeknampomaga.Ale
ontakżemanagłowiekomisarzawBrzezińcu,atenzaglądamunawet
dogarnka!PodobniesiędziejezpanemBochniakiem.Kochanydoktor
mapłótnowkieszeni,więcpowiedzciemiwkońcu,zczegomysię
utrzymujemy?Zjakiegoźródłaczerpieciepieniądzenamoje
wyżywienie?
–AchBoże,czytotakieważne?–zawołałaBiniazesztuczną
wesołością.–Najważniejsze,żewracaszdozdrowia.
–Owszem,żyję,bomampaskudnegopecha.Gdybymmiałachoćłut
szczęścia,przeniosłabymsiębezawanturdolepszegoświata.No,już
niemusiciekłamać.Niejestemnaiwnaidomyśliłamsię,żetoty,
Biniu,łożysznanaszeutrzymanie.Zatwojepieniądzezajadam
befsztyki,bulionyispijamdrogiewina.Oddziśkoniecztym!Będę
jadłatosamo,cowy.
–Wykluczone!–sprzeciwiłasięenergicznieBinia.–Przecież
tymusisznabraćsił!
–Poco?ŻebymprędzejmaszerowałanaSybir,kiedymnieześlą?
Obawiamsię,żebędębardzożałowałatego,żejednakżyję.–Nina
spochmurniałaizamilkła.
PopołudniuprzyjechałTadeusz,abydowiedziećsię,jak
rekonwalescentkasięczuje.
–AdlaczegoZosianieprzyjechałaztobą?–zapytałaNina,
stęsknionazakochanąTrusią.
–PostarałemsięjejoprzepustkęipojechałazeStefanemdociotki
wLublinie,bodzieciakodzimystęka.NawetdoktorSetkowiczjest
tymzaniepokojony.Prosiła,żebymcięucałował,coniniejszymczynię!
–Wstałzkrzesłaipochyliwszysię,pocałowałjąwusta.
–Dajspokój,Tadziu.Wyglądamjakkońskaśmierć!