Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zpacjentamiKotańskiudajeterapeutęobojętnegonaich
problemy,zainteresowanegojedyniepracąnaoddziale,
niczymzimnywychowawca.Wypadawtejrolidość
sztucznie,takjakbychciałsięwkupićpodstępemdoich
grona.Drugiepodejściezostajeodebraneprzezpacjentów
jeszczegorzej.
„Byłemzałamany”,przyznapolatach.
Porażkirekompensujemujedynieatmosferapanująca
wśródpersonelu.OpróczMałgorzatyGeysmeriKrzysztofa
MalareckiegonapiątcezaczynapracowaćJacekPinkosz,
socjologpostudiachnaKatolickimUniwersytecie
Lubelskim,przyjacielMalareckiego.Pinkoszdołącza
dozespołuwychowawców.
CałączwórkądojeżdżajądoGarwolinazWarszawy.
Zaprzyjaźniająsięispotykajątakżepozasanatorium,
wWarszawienaSaskiejKępie,wrodzinnymdomu
MałgorzatyGeysmer,nazywanejprzeznichMargolką.
Malarecki,któryjakopierwszyzwychowawcówzaczął
realizowaćwsanatoriumpionierskipomysłresocjalizacji
osóbuzależnionychodnarkotyków,znalazłsię
wGarwolinietrochęprzypadkiem.Wspomina,żeczęsto
jeździłautobusemnatrasieLublin–Warszawa.Kiedy
kończyłstudianaKUL-u,usłyszałonowootwartym
oddzialedlamłodocianychnarkomanów.Wysiadłwięc
wGarwoliniezpekaesu,przeszedłalejąArmiiCzerwonej
izajrzałnaoddziałpiąty,byzapytaćopracę.Wtamtym
czasiechodziłwamerykańskiejzielonejwojskowejkurtce,
dżinsachiwielkiejczapcezlisiąkitą,którązdążyłzdjąć,
nimwkroczyłnaoddział.
NakorytarzunatknąłsięnadoktorGeysmer,któratak
goujęłaswojąotwartościąipodejściemdopacjentów,
żeniezamierzałjuższukaćinnegozajęcia.Wyczuł,
żeMargolka„masercewiększeodwątroby”izmiejsca
zdecydowałsięnapracęnapiątce.
Pozatymwsanatoriumnieśmierdziałoszpitalemito
teżmusięwtedyspodobało.
ZanimMalareckiprzeniósłsiędoLublina,studiował
wWarszawie.W1968rokuzatrzymanogozawyrwanie