Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dziewięćdziesiątych.Książkamatytuł„Kowal
–prawdziwahistoria”,bowymyśliłemsobiekiedyś,
żetobędzienietylkohistoriajednegozawodnika,aleteż
prawdziwahistorianaszegofutbolu,pokazującaludzi
takimi,jakimibylinaprawdę.Dupkówjakodupków.
Wariatówjakowariatów.Itakdalej.Miałobyć
prawdziwie,chociażjesttooczywiścieprawda
Kowalczyka;ktośinnypewnesytuacjemógłbypostrzegać
zupełnieinaczej,niektórepostacidlajednegoczłowieka
mogąbyćkryształowe,dlainnego–obrzydliwe.Tojest
więcprawda„Kowala”inikogowięcej.
Przypominająmisiędwiesceny.Trybuny
wSztokholmie,reprezentacjaPolskibędziezachwilę
grałazeSzwecją.AntoniPiechniczek,legendarnytrener
kadry,któregojednakWojtekwswojejksiążcenie
oszczędził,niemalnapadłnamnie:
–Jakpanmógłomnienapisaćtakierzeczy?!
Odpowiedziałem:
–Przecieżtoniejanapisałem,toKowalczyk.
–Nie,nie!–odburknąłPiechniczek.–Topanjest
zatoodpowiedzialny!
Nonsens,jedenwielkinonsens,bojacoprawda
starałemsiętęksiążkęspisaćbarwnie,alewpływu
naopowiedzianehistorie,nawarstwęmerytoryczną,
poprostuniemiałemżadnego.Jajestemmaszyną
dopisania.Przyjmujęnotatkigłosoweizamieniam
wzapisanekartki.GdybyKowalczykpodyktował
mirozdziałotym,żeniemanaświecielepszegotrenera
niżAntoniPiechniczek,totakirozdziałoczywiście
bypowstałisprawiłbymitakąsamąsatysfakcjęjakten,
że„Piechnik”doniczegosięnienadaje.Piechniczektego
nierozumiałizamiastobrazićsięnaKowalczyka,obraził
sięnamnie.Zapewnedogłowymunieprzyszło,
żejakikolwiekpiłkarzmógłbypostrzegaćgoażtak
negatywnie.
InnymrazemLegiagrazLechem,wpoznańskimklubie
jedenzpierwszychmeczów(amożewogólepierwszy?)