Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niepytampanaaniomiejscepracy,anionazwisko...
Chybaniesądzipan,żejestemwysłannikiem„Trybuny
Ludu”?
Zaśmiałsięinapięciebyłorozładowane,choćjak
dowiedziałemsiępóźniej,mójżartmógłokazaćsię
prawdą.WLubiniebyłwysłannik„Polityki”,Wojciech
Markiewicz,ijegorelacjazwydarzeń31sierpnia
wmieście,podznamiennymtytułem„Całkiem
nazimno”,omałonieukazałasięnałamachprasy
oficjalnej.
USTAWILISIĘWSZYKCZWÓRKOWY,WYSUNĘLI
PISTOLETYISTRZELILI
Aotospisanaztaśmyopowieśćmojego
przewodnika:
Wewtorek,31sierpniaogodzinie15.30miałsię
rozpocząćwiec.Byływcześniejulotki.Miejsce–rynek,
czyliplacWolności.Wyszedłemzpracytrochę
wcześniej,więcbyłemtamjużwpółdotrzeciej.Ludzi
gromadziłosięcorazwięcej.Zauważyłem,żebyły
poustawianezakazywjazdunarynek,apatrole
milicyjneczekałyjużwpogotowiu.Zadziesięćtrzecia
przyjechałynasygnaletrzymilicyjnenyski.Okrążyły
placdlapostrachu.Skutekbyłodwrotny–ludzizeszło
sięjeszczewięcej,byłojużponadpółtoratysiąca.Czuli
siępewnie,śmialisięzmilicji.Owpółdoczwartej
zacząłsięwiec.Działacze„Solidarności”czytali
żądania:UwolnieniaLechaWałęsy–aludzie
powtarzali:Żądamy!Uwolnieniawszystkich
internowanych–Żądamy!Wolnościdlazwiązku
–Żądamy,żądamy,żądamy!Apóźniejśpiewaliśmy
hymn.
Wtymczasienarynekpodjechaławołga