Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dopadłmniejedenznich,zdzieliłwplecypałką
iściągnąłnaziemię.Uderzyłpałkąwtwarz,rozbijając
oku​lary,gwał​tow​nymru​chemprze​wró​ciłnazie​mię.Coś
wrzeszczał,biłmniepałkąikopał.Poczułemkilka
kopnięćwgłowę,jednowtwarzpodlewymokiem,
kilkawokolicybrzuchaiklatkipiersiowej.Nie
stra​ci​łemprzy​tom​no​ści.
Podbiegłdrugizomowiec,któryteżmniekilkarazy
uderzyłikazałwstać.Zażądałdokumentów.Otworzył
mojąlegitymacjęstudencką,aleniezdołałprzeczytać
nazwiska,bowtymmiejscubyłozupełnieciemno.
Milicjantlustrowałmnieodstópdogłówikazałsię
rozbierać.Zapytałempoco,wodpowiedzidostałem
pięściąwtwarz.Szarpnąłmojąkurtkęirozerwał
suwak.Zdjąłemkurtkę,koszulęibuty.Kazałrozbierać
siędalej.Zaprotestowałem.Ponownieuderzyłmnie
wtwarz.Zdjąłembutyispodnie,zostałemwmajtkach
iskarpetkach.Milicjantoddałmidokumentyirozkazał:
„Biegiemspierdalać”.Podniosłemokularyiodszedłem.
Usłyszałemzasobą:„Pogońgo”,uciekłemwstronę
ulicy.
Widziałem,jakzachwilęodjechalisamochodem,
zabierającmojerzeczy.Naulicyktośdałmisweter.
Wko​ścielewciągupółgo​dzinyubranomnie.
Następnegodnialekarzstwierdziłlekkiwstrząs
mózguiliczneśladypobicianacałymciele.Zomowcy
skradlimi:niebieskiedżinsy,koszulęflanelową,
zamszowebuty,kurtkę,torbęskórzaną,sweter(był
wtor​bie),2500zło​tych(byływkie​szenispodni)
.
Mimoznanychświadkówpobiciairabunkustudent
nieodważyłsięnazłożenieskargiwprokuraturze.
Obawaprzedzemstąioskarżeniemgoo„czynnyopór
władzy”byłasilniejszaniżchęćdochodzenia
spra​wie​dli​wo​ści.