Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niemalweuforycznymszale.
Todopierolospotrafipłataćnamróżnefigle–
jawyprowadziłamsięzGdańskadoWrocławia,ata
niewinnadziewczynapełnapasjiimarzeńwłaśnie
doniegozmierzała,bytamzacząćwszystkoodpoczątku.
Kończącmójulubionynapój,patrzyłamjeszczenanią
wmilczeniu.Jakżebyłapięknawtejswojejmydlanej
bańce.Ciekawe,czyjateżkiedyśtakabyłam?Byłaode
mniejakieśdziesięćlatmłodsza,pewniedopiero
coskończyłastudiaimyśli,żeświatstoiprzednią
otworem.Jawjejwiekujużwiedziałam,czegochcę,
imiałamświadomość,bolesnąświadomość,żeżycie
toniejestbajkaitrzebamiećtwardytyłek,byodnieść
wnimjakiśsukces.Cóż,wkażdymrazienieżyczyłamjej
źle,wkońcudziękitejsłodkiejdziewczyniekupowałam
wielkidomzatakniewieleimogłamodciąćsięod
przeszłości.
–Mamtylkojednąprośbęodnośniedotegodomu–
dodała.
–Tak?
–Możesztusobiewyremontować,zmienićwszystko
tak,jaktylkochcesz,alenastrychuzostałojeszczesporo
rzeczypomojejbabci.Proszę,abyśtegoniewyrzucała.
Terazniemamdotegoczasuanigłowy,alejaktylkosię
zaaklimatyzujęwGdańsku,tozpewnościąwrócę
powszystkoisamauporządkuję.
–Oczywiście,niemasprawy,naraziewystarczymita
przestrzeńnadole.
–Dziękuję.Pewnietonictakiego,kilkapamiątek
pobabci,jakieśzdjęcia,wspomnienia.Wieleznich
zapewnetrzebabędziewyrzucić,alejestemdość
sentymentalnaichciałabymwszystkoprzejrzeć.
–Dobrze,rozumiem,niebędęruszaćstrychu.Zresztą