Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Przeztentelewizor?
Zychspuściłgłowę.Przezchwilępoprostutak
siedział,wbijającwzrokwbiurko.
–SławekBierzeszdwatygodnieurlopu,należycisię.
–Niezrobiszmitego.
–Weźmieszurlop,odpoczniesz,możegdzieś
wyjedziesz
–Gdzie?
–Wdupę.Mogędaćciurlopalbocięzawiesić.Teraz
jużjestemzakrótki.Nicdociebieniedociera?Jesteś
psycholem,którypobiłniewinnegoczłowieka.
Odmiesiącaustawiasiękolejkaważniaków,zktórych
każdychcezrobićdwierzeczy:kazaćcięujebać
ipoleciećdomediówzinformacją,żetoonkazałcię
ujebać.Awiesz,ktojestsamotnymszeryfem,którystoi
imnadrodzezgołądupądokopaniaismutnąfujarą
zamiastcolta?
–Ty.
–Ja.
Zapadłacisza.PawełLalkarzcichowstałipodniósł
gazetęzpodłogi.Takierzeczygodrażniły.Gdycośsię
przewróciło,onmusiałtopostawić.Jakcośspadłoinikt
niepodnosił,ontowkońcurobił.Takiezachowanie
miałoskomplikowanąpsychologicznąnazwę,aleKruk
niepotrafiłjejzapamiętać.
–Cojazesobązrobię?–spytał.
MarcinZychprzetarłpalcamioczy.
–Wciążnikogoniemasz?
–Nie.
–Przeztyleczasu
–Niemam.