Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Idopierokiedypadłopytanie,czyprzyznajesię
dokradzieży,odparłzdecydowanie:
–Tak!
Sędziazapytałjeszczeoznieważeniefunkcjonariuszy
nasłużbieiwtedyMarchwickiuśmiechnąłsię:
–Cośtampowiedziałem,ależebyznieważyć?Niech
będzie,żeznieważyłem.–Wzruszyłramionamiinie
czekającnapozwolenie,usiadł.
Przewodniczącyskładuodczytałzarzutydla
kolejnychoskarżonych,Henryka,Jana,HalinyFlak,
ZdzisławaFlakaiJózefaKlimczaka,aleJoachimjuż
tegoniesłuchał,tylkowpatrywałsięwzastygłątwarz
ZdzisławaMarchwickiegoizastanawiałsię,czyten
niepozornyiwątłymężczyznamożebyćtymstraszliwym
mordercą.Czytorzeczywiścieonuderzałofiarywtył
głowyiroztrzaskiwałimczaszki?
Poodczytaniuwszystkichzarzutówogłoszonopół
godzinyprzerwyipublicznośćodetchnęła,takjak
wwojskupopodaniukomendy„spocznij”.Zaczęłysię
gorączkowedyskusje,bokażdymiałcoś
dopowiedzenia,itylkoJoachimmilczał,przysłuchując
sięrozmowom.
–Pocotracićnatakichczas?Powiesićbandytów!
Naszubienicę!–mówilijedni.Inniuspokajali,żetak
niemożna,żepotojestsąd,byorzecwinęikarę,ale
iciniemielinajmniejszychwątpliwości,żenaławie
oskarżonychsiedząmordercaipomocnicy.
Poprzerwiegłoszabrałprokurator,łysiejący
mężczyznaowystającychprzednichzębach,którywstał
izacząłodczytywaćaktoskarżenia.Marchwickich
porównywałdorodzinyCorleone,aZdzisławanazwał
hurtownikiemzbrodni,który„wcelupozbawieniażycia
izaspokojeniaswegopopęduseksualnegozadałofierze
kilkaciosówtępymnarzędziem”.Słowaprokuratora
wywoływałyporuszeniewśródpubliczności,Zdzisław
Marchwickinatomiastprzysłuchiwałsięopisomzbrodni
bezemocji.Joachimobserwowałgo,starającsię
wyczytaćcośzjegotwarzy.Napróżno.„Wampir”
wydawałsięnieobecny,wpatrywałsięuparciewjakiś