Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tańczących.
–Dobra,jakchcesz.Jaidędochłopaków.–Odwrócił
sięiodszedłwstronęstolika,przyktórymsiedziało
kilkuświetniebawiącychsięmłodzieńców.
–Maria,Maria,zawszetosamo!–Spojrzała
nakoleżanki.–Przecieżjestsobota!–powtórzyła,
naśladującgłoschłopaka.–Apotemniewiejuż,jaksię
nazywa.Mamdość.Jakchcepićzkumplami,toniech
pije.Jaidędodomu.
–Maria,dajspokój–próbowałająuspokoićJolka.
–Posiedźjeszczetrochę.Jeszczepółgodzinki
ipójdziemyrazem.–Krystynawsparłasiostrę.
–Przepraszam,alemuszęsięprzewietrzyć.
Wstałaizpodniesionągłowąprzeszłaobokstolika,
przyktórymsiedzieliWłodekzkumplami.Nawet
naniegoniespojrzała.Byłazbytdumna,amożeuznała,
żeniemożesięugiąć.Samanielubiłaalkoholu,piła
rzadko,conajwyżejkieliszeksłodkiegowina,
iprzeszkadzałajejwońbijącaodpijanych,ajeszcze
bardziejpijackiezachowanie.Oddałanumerek
wszatni,założyłapłaszczykiwyszłanaulicę.Było
zimno,siąpiłdrobnydeszcz,uszłazaledwiekilka
kroków,gdyzasobąusłyszałagłosWłodka.
–Maria,proszęcię.–Chłopakpodbiegłichwycił
jązaręce.–Zostań,przecieżjestbyczo.
–Byczo?!–powiedziaładrwiącoizwyraźnąirytacją
wgłosie.–Możetobiejestbyczo.Japrzyszłam
potańczyć,aniepićwódkę.
–Noalejakwypijemy,topotańczymy…
–Włodek!–powiedziałaMaria,wyszarpującręce
zjegodłoni.–Siedzimytuodsiódmej,jestwpół
dojedenastejijeszczeniezatańczyliśmy.Doktórej
mamczekać?
Odwróciłasięiruszyłaprzedsiebie.Chłopakpostał
chwilę,ażwreszciemachnąłrękąiwróciłdoklubu,
Marianatomiastskręciławopustoszałąulicę
Katowicką.Szłaszybkimkrokiem,przecięłaplac
Kościuszki.Wgmachusąduświeciłosiętylko
naparterze,tużprzywejściu,alewprokuraturze