Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ3
Maj,1993rok
Kłębytytoniowegodymuwypełniałygabinet,któregowystrój
przywodziłnamyślczasyniedawnominionegoPRL-u.Zielona
kozetka,ława,kilkadrewnianychkrzeseł,piszczącypodbutami
gumolitidługieciężkiezasłonywjaskrawychkolorachoddawały
duchatamtychlat.Podobniejakzamiłowanieprokuratora
wojewódzkiegodonadmiernegopalenia,którewywoływałonapady
kaszluustojącegoprzyokniemężczyzny.Otworzyłjenaoścież,
starającsięjednocześnielekkowychylićizłapaćwpłucaświeżego
powietrza.Niepojmował,jakmożnapalićwtakichilościach,gasząc
jednego,apoupływiezaledwiekilkusekundodpalaćnastępnego
papierosa.PłucanaczelnikawydziałuśledczegowKatowicachmusiały
znajdowaćsięwopłakanymstanie,podobniezresztąjakjegowątroba.
Żadnejtajemnicyniestanowiłfakt,żeważącyponadstokilogramów,
ociekającyzalewającymgopotemprokuratorZbigniewGąsiornie
stroniłodspożywaniaznacznychilościwszelakich,
wysokoprocentowychtrunków.Zupełneprzeciwieństwomężczyzny
stanowiłRobertZamojski.Młodszy,żwawszyiznaczniebardziej
dbającyostannietylkoswegozdrowia,leczrównieżwyglądu,
prokuratorunikałjakogniaużywek.Nastawionynaodnoszenie
sukcesówZamojskibyłniczymlisgrasującywkurnikupełnym
zjełczałychjajek.Wjegoopiniiwiększośćpiastującychstanowiska
prokuratorównadawałasiędowywalenia.Niemiałzamiarupodkradać
niczego,wręczprzeciwnie.Pocichuplanowałpozbywaćsięjednego
zadrugim,ażwreszciezostaniesamibędziemógłrozdawaćwłasne
karty.Jednakjaknaraziemusiałużeraćsięztakimi
ćwierćinteligentamijakGąsior.
–Aleśty,kurwa,wrażliwy–odparłotyłymężczyzna,zaciągając
wpłucanikotynę.
–Palenieszkodzinietylkonapłuca.–Zamojskiodkasłał.
Zobrzydzeniemprzystawiłnosdodrogiejmarynarkiistwierdził,
żeśmierdzi.Niepotowydawałtylepieniędzynaubrania,abypotem
jewyrzucać.Łudziłsię,żemożejakimścudemudamusiępozbyćtego