Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zaśmiałasięperliścieiobdarzyłagotakradosnym
uśmiechem,żestarszypanpoczułsięzawstydzony.Jego
świętejpamięciżonateżwtensposóbkiedyśnaniego
patrzyła.
–Polubiłampana.Ceniębezpośredniość.Nazywam
sięEwaWrzosówka.–Podałamurękę.
Zacisnąłsękatepalcenajejdrobnejdłoni.Ewaporaz
kolejnygozaskoczyła,tymrazemsiłąswojegouścisku.
–Lucjan,dlaprzyjaciółLutek–przedstawiłsię.–Ate
staredziadytoStefekiBarnaba.
–Drodzypanowie,miłobyłowaspoznać.Ateraz
uciekam,panieLutku.Byćmożeniebawemzamieszkam
wpobliżuizostaniemysąsiadami.Dozobaczenia!
–Dozobaczenia!–odpowiedzielichórem.
Tymrazemuważającnadziury,Ewaostrożnie
skierowałasiędobaru.Przezchwilęrozważała,czynie
powinnasięprzebraćwsuchespodnie,aledoszła
downiosku,żeniemaochotybrudzićkolejnychubrań,
niewziąwszyprysznica.
Starsimężczyźniwrócilinaławeczkiiwgryźlisię
wswojekanapki.LutekzerknąłnazgrabnąEwę,która
błyskawiczniepodbiłajegosiedemdziesięcioletnieserce.
–Ładniutka,alejakaśtakadziwna–skwitował
Barnaba,jegonajlepszyprzyjaciel.
–Widzieliścietablice?Kolejnazestolicy–zauważył
Stefan.–Obstawiam,żewytrzymamiesiąciwróci
dodomuzpodkulonymogonemtakjakinni.
–Niewróci,jestzinnejgliny–stwierdziłLutek.
–Atyco?BosiętwojaWieśkawgrobiebędzie