Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mudoucha,aonnachwilęzapomniałoczułościRosemarie,jej
oddaniuideklaracjach,jakieskładał.
Dopieronadranemobudziłygowyrzutysumienia.
Niepowinniśmybyli.PrzecieżjakochamRosemarie…
wyszeptał,ubierającsiępośpiesznie.Zachwilęmiałautobus
doSorkwit,apotemmusiałjeszczedotrzećdoZyndak.
Zostań,cosięprzejmujeszjakąśNiemką!Onaitakwyjedzie.
Onaniedlaciebie!wysyczałaMariazezłością.
Niemówtakoniej.Nieznaszjej.Onajestdobra.
JakNiemkamożebyćdobra?!Cotygadasz?!Zadurzyłeśsięjak
dzieciak.Zostań…jęknęłaprzymilniejakkotkainiewiele
brakowało,aznówbyjejuległ.Wostatniejchwilijednakcoś
gopowstrzymało.
Jadęuciąłkrótko.Iwyszedł.
Chłodziłczołooszybęautobusu.Niemrawipodróżnimilczeli,
wiezieniwolnoprzezmazurskiedrogi,kręteiobsadzonedrzewami.
Szary,nijakitłumpodszarymsklepieniem.Terazionnależałdotego
tłumu.Krótkimsnemleczyłwyrzutysumienia.
Marianaszczęścienieszukałaznimkontaktu,pewnienie
pozwalałajejnatonaruszonaduma.Ibardzodobrzetobyło
Gustawowinarękę,bopowolizapominałotejzdradzie.Oświadczył
sięprzecieżRosemarieizostałprzyjęty.Ślubmiałodbyćsięzatrzy
miesiące.Wewrześniu,pożniwach.
Słucham,Gustawie.Oczymważnymchceszmipowiedziećtuż
przednaszymślubem?Coteżtakiegoniemożepoczekać?przerwała
jegozamyślenieRosemarie.
Gustawzacisnąłmocniejpalcenajejdłoniach,zbielały.Bałsię,
ajednocześniewiedział,żemusijejpowiedzieć,bowprzeciwnym