Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
siedziałWokulski.Byłabardzoblada.Zdawałosię,żewidoktego
człowiekawywierananiąwpływmagnetyczny.
-CzymówięzpanemWokulskim?
Wokulskipowstałzkrzesłaiodparłobojętnie:
-Jestemdousług.
-Wszakżetopankupiłnaszserwisisrebra?-mówiłazdławionym
głosem.
-Ja,pani.
TerazpannaIzabelazawahałasię.Pochwilijednaksłaby
rumieniecwróciłjejnatwarz.Ciągnęładalej:
-Zapewnepansprzedateprzedmioty?
-Wtymcelujekupiłem.
RumieniecpannyIzabeliwzmocniłsię.
-PrzyszłynabywcawWarszawiemieszka?-pytaładalej.
-Rzeczytychniesprzedamtutaj,leczzagranicą.Tam...dadzą
miwyższącenę-dodał,spostrzegłszywjejoczachzapytanie.
-Panspodziewasiędużozyskać?
-Dlatego,ażebyzyskać,kupiłem.
-Czyidlategomójojciecniewie,żesrebratewpańskimręku?
-rzekłaironicznie.
Wokulskiemudrgnęłyusta.
-Serwisisrebranabyłemodjubilera.Sekretuztegonierobię.
Osóbtrzecichdosprawyniemieszam,ponieważtoniejest
wzwyczajachhandlowych.
PomimotakszorstkichodpowiedzipannaIzabelaodetchnęła.
Nawetoczyjejniecopociemniałyistraciłypołysknienawiści.
-Agdybymójojciec,namyśliwszysię,chciałodkupić
teprzedmioty,zajakącenęodstąpiłbyjepanteraz?
-Zajakąkupiłem.Rozumiesięzdoliczeniemprocentu
wstosunku...sześć...doośmiuodstarocznie...
-Iwyrzekłbysiępanspodziewanegozysku?...Dlaczegóżto?..
-przerwałamuzpośpiechem.
-Dlatego,proszępani,żehandelopierasięnienazyskach
spodziewanych,alenaciągłymobrociegotówki.