Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Boli?
–Nie.Nawetprzyjemnie.Ciepłotak.–Ułożyłsię
wygodniej,podbródekwsparłnadłoniach,zamyśliłsię.–
Prostahistoria,powiadasz.Wcalenieprosta.Posłuchaj,
comisięprzytrafiło...Trochęwięcejwody,Witia,
irozcieraj,tylkodelikatnie,jakbyśgłaskałukochaną.Nie
miałeś?Notobędzieszmiał,itoniezadługo,
jacitoprzepowiadam...Azemnątakbyło.Chodziłem
zapantami,dopołowyczerwca,jaksezon.Niepowiodło
się.Wracając,zbłądziłemiwyszedłemnamogiłę.Nie
zdążyłemnawetdokładnieprzeczytać,cośtamwyrył
nakrzyżu,botopopolsku–ijużtamcinadbiegliizaraz
domnie:Skąd?coturobię?cowidziałem?Rozebrali,
wszystkoprzejrzeli,jakbymbrylantymiałalbotajne
papiery.Apotemznów:gdziejesttenWiktor
Domaniewski?
–Omniesiępytali?!
–Nie,ocesarzaKang-Te...Cotysobiewyobrażasz?
Ostateczniepotrafiąlogiczniemyśleć.Mogiłaświeża,
wrękumatkiświadectwodojrzałościsyna,świadectwo,
któregoprzedtemniemiała,więcktopochował?
Wiadomokto.Aleczyzdążyłamupowiedzieć,czynie.
Bardzoichtofrapowało,jakmogłemzrozumieć
zrozmowy.Natyleprzecieżznamjapoński.Może
dlategochcielimniespławić,bokiedyspytałem:„za
co?!”–totensierżantzlornetkąpodszedłiwsamoucho
wycharkotał:„Chceszwiedzieć?ZaBrońSekcjiTanaki!
Każdy,ktosięzetkniezTanaką–musiumrzeć”...Czekaj,
cośty?Nietakmocno.
–Przepraszam,samosięjakośzrobiło...
–Prosiłemprzecież,żebyjakzukochaną...Odpocznij
chwilkę.Zastanówmysię,cotuuderza.Primo,nistąd,
nizowądidąwnocydozagrodyjakiegośosadnikaczy
brygadzisty,dwadzieściakilometrówodstacji,palą