Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
byłemtaki.Chciałemkiedyśświatodmienić–tak,tak,
całkiemserio.Chciałem,uważasz,rozbićatom.Wiesz,
cobytobyło?Gdybynietaichrewolucja...Et,niewarto
mówić.Wszystko,dranie,zniszczyli...ABagornego
dobrzeznam.Zczasówstudenckich,noipóźniej,gdynas
ścigał.ByłemuDzikiegoBarona,rozumiesz?Barona
rozbito,poszliśmywrozsypkęiwpadliśmynaszwadron
czerwonych.Bagornydowodziłtymszwadronem.No,
myślałem,rozwalijakinnych,aonmiżyciedarował,
kanalia!
Ztakąnienawiściąpowiedziałto,jakgdybyuratowanie
życiabyłonajwiększąobelgą.
–Icosięznimstało?
–Słyszałem,żeawansowałubolszewików,
zChińczykamitrzyma.Musibyćgdzieśniedaleko,skoro
naprowadził...Jedźmydalej.
–Dalejwiecie:matkępochowałem,szedłemtutaj,
doTrzeciegoJu.Obejrzałemsię,patrzę,kopcaniema,
krzyżaniema...Zawróciłem.
–Tak...Nocóż,Witia,jacidziękowaćniebędę.
Ałsufjewniedziękuje,Ałsufjewpamięta!
–Dajciespokój,PawleLwowiczu.Wodagotowa.
Odczegozaczniemy?
–Odpleców.
Podciągnąłnoginak’ang,odwróciłsięostrożnie,
plecamidoWiktora.
–Tenstrupponiżejkarkuwidzisz?Nowłaśnie...
Najgorszy.Niedajegłowąruszyć,więctyodniego
zacznij.Tylkopomalutku,cierpliwie.Niechdobrze
odmięknie,wtedykoszulasamaodejdzie.
Wiktorprzyłożyłmokrąszmatkę,nawilżającstopniowo
zakrzepłąskorupęrany.