Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Czyżbywpadłopanicośdoworkaspojówkowego?
Dziewczyna,speszona,szybkospuściławzrok,aby
ukryćrumieniecwstydu,jakioblałjejtwarz.Pochwili
jednakznówprezentowałaswojekokieteryjnepozy.
Ztrudemudałomisięopanowaćfalęoburzenia
izachowaćmilczenie.Tymbardziejżenaszgośćitak
najbardziejskupiłsięnamnie,rzucającczęstowmoją
stronęłapczywespojrzenie.Gdynaszeoczyspotykałysię,
jegogłoszaczynałnerwowowibrować.
Wkrótcewizytadobiegłakońca,ajapostanowiłam
odprowadzićdoktoraHanzeladosamejbramy,dającnam
sposobnośćdobyciasamnasam.Nazewnątrzpanował
jużzmrok,alatarnicyzapalaliwłaśniegazowelatarnie.
–Dziękujęzatocudownepopołudnie–rzekłam.
–Bardzomibyłomiłopanaugościć.
–Idlamniebyłatoczystaprzyjemność–odpowiedział,
szarmanckimgestemuchylająckapelusza.
Przezchwilę,wmilczeniu,zaglądałmigłębokowoczy.
–Czyktośjużpanimówił,żepanitęczówkimają
niezwykłykolor?–spytałpochwili,nadalwpatrującsię
wemnieintensywnie.
–Nie,panjestpierwszy–odparłamizaśmiałamsię.
–Chciałbymmócczęściejprzeglądaćsięwpani
źrenicach...Toznaczymamnamyśli,mócczęściejpanią
widywać...–poprawiłsiępochwili.
–Toproszęmniezaprosićnaobiecaneoglądanie
pańskiejkolekcjipreparatówhistologicznych–wypaliłam,
niemogącpowstrzymaćsięodzrobieniatejuwagi.
–Ach,mapanidoskonałąpamięć,paniLilio!
Obiecałemtopani,gdybyłapanijeszczestudentką