Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
„Jakub”,tozabrzmiałoobcowjegoustach.
Jacobniedawałmuzapomniećotym,żemógłbyumrzeć.Nie
odczasu,gdyKrzysztofznalazłgowwanniezpoharatanymiżyłami.
AjednaktanagłamyślośmierciJacobazabolałaKrzysztofa,jakby
Dankauderzyłagomłotkiem.Miałbyjużnigdynieoddychać?Nie
śmiaćsię?Nawetniepłakać?Otoczyłagopotencjalnanieobecność
Jacoba,niemógłtegoznieść.Przykryłustadłonią.Niezamierzał
krzyczeć,poprostumusiałwykonaćjakiśruch.Poczułpodpalcami
dwudniowyzarost.
Artur?wyszeptałaDanka.Boże!Artur?!Onie…
Przywyjściuodruchowozgasiłaświatło.Przedpokójpogrążyłsię
wmroku.Krzysztofwsłuchiwałsięwjejszybkiekroki.Niedomknęła
drzwi.Widziałpasekjaśniejszejciemnościmiędzydrzwiami
aframugą.
Wstałiwyjrzałnakorytarz.Choćbyłowiniętykocem,znów
poczułchłód.Wtejbezkresnejciemnościwyczuwałosięcoś
hipnotyzującego.
Kiedymiałczteryczypięćlat,poszedłszukaćmamusi.Mieszkał
jużwtedydługoubabci.Pewnegodnia,tobyłaśrodawieczór,luty,
pamiętałdodziś,nabrałpewności,żemamusiamusibyćgdzieśblisko,
wystarczysięrozejrzeć.
Cieszyłsięnaspotkaniezmamusią,zupełniejakbysięumówili.
Wymknąłsięwieczorem,gdybabciaoglądałatelewizję.Miałnasobie
piżamęwkolorowesmoki.Babciamówiła,żetoniemiecka.Przemknął
siędoprzedpokoju,zdjąłłańcuchicichutkootworzyłdrzwi,apotem
jezasobązamknął.Jeszczeprzezkilkakrokówwypełniałagoradość.
Naglezrobiłosięciemno.Niewiedział,dokądmaiść.Wszędziebyła
tylkoczerń,zupełnietakjakwtedy,gdyzamykałoczyibawiłsię,
żeniktgoniewidzi.Aterazonniewidziałniczego.
Niebyłomamusi.Niebyłobabci.NiebyłoLabotka.Niebyło
ciepłegołóżka.Niktgonieznajdzie:anibabcia,animamusia.Zostanie