Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
chciałmieszkać.AterazArturnieżyje.Właśniewtedy,gdyjemu,
Krzysztofowi,tożycieprzestałoprzeszkadzać.Zniknęłaniechęć.
Dystansmiędzynimimożesięniezmniejszał,aleteżnierósł.
Utrzymywałsięwramachprzyzwoitości.
Usłyszałhałas.ZpokojuwyłoniłsięzaspanyDawid,synFryców.
Poczłapałdołazienki.Niezapaliłświatła.Krzysztofsłyszał,jakobfity
strumieńmoczurozbijasięotaflęwodywsedesie.Pomyślał,żedwa
piętrawyżejjegomamapłacze.Jacobmożeteż.Mocz.Łzy.Słona
wodazciała.Jakibyłzmęczony!Chciałzasnąć.
Krzysiek?Dawidwreszciegodostrzegł.Coturobisz?
Nic.Idźspać.Wszystkookej.
Dawidwycofałsiędopokoju.Ciekawośćprzegrałazesnem.
Krzysztofprzezchwilęnasłuchiwał.Powiniensłyszećfiltr
znapowietrzaczem,Frycowiemielirybki.Niesłyszał.Możefiltrnie
działa,rybkisięduszą,atejużmartwewypływająnapowierzchnię.
Ichciaławystajązwody,lśnią.Spać,spać,spać.Mama.Jacob.Spać.
Arturnigdywięcejnienazwiego„Krzysiem”,aonnigdyjużnie
przyjmietegozpodejrzliwością.Szkoda.
Biednamama!Biednamama!Krzysztofpłakałcicho,taksamojak
tamtenobsikanypięciolateknazimnymkorytarzu.Znówżałował,
żemamaniemożewidziećjegołez.