Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Trzebamiećstalewpamięciipogodzićsięztym,żeJoycejestzawsze
okrokprzedtłumaczem,któryniepowiniensięzautoremścigać,lecz
próbowaćdotrzećnasamąmetę(coztego,żebyćmożewnieco
gorszymczasie?)analogiczną,wmiaręrównoległą,nigdyjednak
dokładniesamątrasą,prowadzionabowiemkrętowtłumaczeniowe
malinyalboprostodozakładudlaumysłowochorych.Chcesię
tłumaczyćwszystko,wszystkiegojednakniemożna,czasamiwięc
lepiejmilczeć,milczenieteżwywołujejednaknoweswoiste
skojarzenia,którychprzekładokazujesięzachwilępełen,wcalenie
dlatego,żetłumaczpiszesobie,comuwduszygra(chociażzpozoru
zdarzamusiętuiówdziedołożyćcośodsiebie),leczdlatego,
żenarzucamujejegowłasny,samowolnyiautonomicznyjęzyk,ito
nieżadenidiolekt,tylkopoprostupolszczyzna,częstorozbiegającasię
ochoczowinnychkierunkachniżangielski.Zanimprzywykłem
dotego,żewielufrazisłówniewolnomidoprecyzowywać,atym
bardziejwtłaczaćprzemocąwkoleinyichliteralnegoznaczenia
irozumienia,niejedenrazrzucałemwmyślachzezłościUlissesem
ościanę:miałemochotęgospalić,skasowaćtłumaczenieiwogóle
zmienićzawód.
Bojezpowieściątoczyłemprzecieżnietylkoprzedkomputerem
wmojejmaleńkiejpracownibyłytotakżezajęciazestudentami,
spotkaniaautorskie,pobytywdomachpracytwórczejwNiemczech,
SzwajcariiiPolsce,niezbędneilicznelektury,pasjonującerozmowy
zpolskimiizagranicznymikolegamipopiórze,zamatorami
ispecjalistamiodJoyce’a,długieposiedzeniawbibliotekach,muzeach
ipubach,wielokrotnewyprawyśladamiautoradoTriestu,Paryża,
ZurychuiDublina,doSzékesfehérvárnaWęgrzech,skądpochodził
ojciecBlooma,awkońcutakżedomalutkiegoAlingsås(awłaściwie
jeszczemniejszegoVästraBodarna)wSzwecjinaspotkanie
ztłumaczemnajnowszejszwedzkiejwersjiUlissesa.Byłato,byująć
rzeczjednymzdaniem,robotanacałyetat,którejprzezcałyczas