Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Szpital
Bozaparkowałanamiejscudlapacjentów.Wielkaśmieciarka
blokowałaprzejazdnaparkingdlapracowników.Byłazapięćsiódma.
Ruszyłabiegiemdobudynku.Następnawinda,zseriiblaszanych
puszekmontowanychwczasachkomunistycznych.Plastikoweguziki,
częściowostarteipoprzypalane,orazciężkiedrzwiprzycinające
wszystko,czegoniezdążyłosięschowaćnaczas.
Pierwsze,drugie,czwarte,piąte.Bopchnęładrzwiiruszyła
biegiemprzezdługikorytarzoświetlonymigającymijarzeniówkami.
Dopadładodrzwidyżurkidlalekarzy.Zrękąnaklamceodwróciłasię
wstronępustegokorytarza.Wiem,comitoprzypomina.Sala
sekcyjna.Omatko…Salasekcyjna?Boweszładodyżurki.Młody,
dosyćprzystojnystażysta,siedziałprzybiurkuzkubkiem
rozpuszczalnejkawy.
–Cześć–powiedziałobojętnie,poprawiającokulary.–Dlaczego
jesteśtakazmachana?
–Ja?Zmachana?–obruszyłasię,zostawiającpłaszcz
naprzedpotopowymwieszaku.–Korekbył,prawiesięspóźniłam.
–Tia.Ciekawepocozawszesiętakspieszysz,skorostarynie
przyjdziewcześniejniżzakwadransdziewiąta?
–Młodyjeszczejesteś,paniestażysta.–Uśmiechnęłasięmiło,ale
tylkonachwilę.–Cosądziszonaszymkorytarzu?
–Jakimkorytarzu?
–Notutaj,naoddziale.
–Poważniepytasz?Comamsądzić?Widziałemczystsze.
Generalnietochybajesttuczysto,tylkotakjakoś,hm,staroświecko?
–SpojrzałnaBo,zawieszającgłos.
Wiedziała,żezbiłagoztroputympytaniem.Niepowinnapytać.