Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Dlaczego?
–Bomniewczorajzdenerwował–mówięzgodniezprawdą.Nie
zapraszałamgo,poczęścidlatego,żeniechcę,żebyspotkałMarcela,
apoczęścizatejegomądrości.
–Tenfacetmaztobąprzerąbane–wtrącasięJakub.Śmiejesię
podnosem.
Dojeżdżamydomojegodomu,wktórymnasirodziceprzygotowali
uroczystyobiad,iwsiadamyzsamochodu.Lola–ukochanyowczarek
australijskimojejmamy,witanasgłośnymszczekaniemizaraz
obwąchujeMarcela.Przezchwilębojęsię,żegougryzie,aleten
głaszczejąpogłowieidrapiezauchem,kupująctymcałąpsiąmiłość.
WchodzędodomuzaKubąiAdą.Jestempogrążonawswoich
depresyjnychmyślach,pomieszanychznowymiuczuciami,których
chybadokońcajeszczeniepotrafięzdefiniować.Czujęnabiodrze
czyjąśdłoń,nacozarazodskakujęjakoparzona.
–Maszkogoś?–Marcelpytacicho.Szukamojegospojrzenia.
Patrzącnaniego,niedostrzegamnicpróczzadowolenia.
–Tak–odpowiadamkrótko.Szybkodochodzidomnie,żeondalej
trzymarękęnamoimcieleitozaczynapalićmnieżywymogniem.
Patrzęnanią,apotemgwałtownymruchemodsuwamsięodniego.
Ruszamdokuchninalekkodrżącychnogach.Mijamrodziców
witającychsięzMarcelemipodchodzędostołu,któryażuginasiępod
ciężaremjedzenia.LokalizujęMataiwciskamsięobokniego.Swoją
kurtkęzawieszamnaoparciukrzesła.
–Ijak?–Korzystającztego,żenikogooprócznasnie
mawkuchni,Matnadziewasmażonąpierśzkurczakanawidelec
iwkładająsobieniemalwcałościdoust.
–Czasamisięzastanawiam,jakimcudemjesteśtakichudy.
–Patrzękrytycznienato,jakwsuwa.
–Niezmieniajtematu–mówizpełnymiustami.–Będziecoś