Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Spośródwszystkichstałychklientówantykwariatu
MorisakichybaniktniemógłsięrównaćzpanemSabu.
Niewsensiefinansowym,bowcalenieprzyczyniałsię
znaczniedoutarguksięgarni.Poprostuprzychodził
tunajczęściej.Stałyklient-oglądacz.Sympatyczny,niski
iokrąglutkigaduła,dokładnywieknieznany,alepewnie
popięćdziesiątce,bliżejsześćdziesiątki.Łysydocna
wszędziepozabokamigłowy,zczegosamczasem
żartował.
AgdzieMomoko?zapytałwujka,rozglądającsię
wkoło.
Ciociacieszyłasięogromnąpopularnościąwśród
odwiedzającychksięgarniępanówwśrednimwieku.
Połączeniedarusłuchaniaiabsolutnejszczerości
sprawiało,żekompletnietracilidlaniejgłowę.Ztego
względuostatnimiczasywantykwariaciedochodziło
doosobliwegozjawiska:corazwięcejklientów
przychodziłoniepoksiążki,tylkodoMomoko.Sabu
oczywiścienależałdojejwielbicielimiałagoowiniętego
wokółpalca.
Dzisiajjestwdrugiejpracy.Wujekzwymuszonym
uśmiechemwskazałbrodąwkierunkudrzwi.
PanuSabunatychmiastzrzedłamina.
Ech,szkoda…
Ciocianiedawnozaczęłapomagaćpopołudniami
wmałejrestauracjiniecałedziesięćkroków
odantykwariatu.WłaścicielzainteresowałsięMomoko
któraświetniegotowałairówniedobrzeradziłasobie
zobsługąklientakiedynaglezwolniłsięjeden
ztamtejszychkucharzy.Jaksamamówiła,mieliteraz
mnóstwogości,owielewięcejniżwcześniej.Kiedy
pytaliśmy,czyzjejzdrowiemnapewnowytrzymatakie
tempo,odparłatylko:„Nocowy,oczywiście,żetak!Bez