Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
J.Gajda,Mojeżycie.Fakty,wspomnienia,refleksje,Kraków2010
ISBN:978-83-7850-313-2,©byOficynaWydawnicza„Impuls”2010
Dzieciństwoimłodość
dektakiejDwielgaśnejjakwiechatejstarejF”.Swacidogadywalisię,ileto
Jędrekbędziemiałmórgziemi,apouzgodnieniachprzyszłapanna,przynio-
słakieliszekiprzymilniezwróciłasiędodziadka:Dojzeńwasię,Jędruś”.Swaci
stukalidziadkaiwręczponaglaligo,byposzedłdofurmankiiprzyniósłwód-
kę.Dziadekwyszedł,odkręciłlejceizaciąłbatemkobyłę,żewózsięomało
nieprzewrócił,iuciekł,zanimsięswaciiniedoszłanarzeczonazorientowali.
PotakimzerwaniuzrękowinJędrzejupodobałsobiemałąPietrusięRodzikze
wsiWylągikołoKazimierza.Małżeństwodziadkówbardzomisiępodobało
ibyłooryginalne.TobabciaPietrusiareperowałakorytkadlaświń,żęłasierpem
pszenicę,bokoszeniewjejpojęciubyłobyprofanacjązbiorów.Dziadekjejnie
przeszkadzałikosiłżyto,jęczmieńiowies,aleteżrąbałdrewno,którepoma-
gałemukładaćdosuszenia.Dziadekopowiadałowojnierosyjsko-japońskiej,
oprzemarszuwojskwczasiepierwszejwojnyświatowejiodawnychobyczajach.
Bardzolubiłemtegosłuchać,adziadkowisprawiałoradośćzasłuchaniewnuka
wnieskończonymbajaniu.Pytałżartobliwie:DCojescechciołlbyś,kochanecku,
żebymciopowiedzioł?”.Lubiłemteopowiadaniawgwarze,bowdomumó-
wiłosięnaogółjęzykiemliterackim,jadłosięzosobnychtalerzyiwdniświą-
teczneposługiwanosięnożemiwidelcem.Udziadkówmogłemznimijeśćze
wspólnejmiskikluskizkaszytatarczanej(urodzicówjadłosiękluskizpszennej
mąkizseremisłoniną,któreteżlubiłemzwłaszczaskwarki).DziadekAndrzej
skończyłczteroklasowąszkołę,umiałczytaćdrukowaneiwkościelemodliłsię
zksiążeczki.Kiedybyłemjużnastudiach,dawałmipokryjomu5zł,dodając
DTonatwojewydatki,tylkoniemównicmamie,bociodliczy”.Interesowałsię
moimiwynikamiwnauceiczęstopytał:DAczegociętamuczą?”.Kiedynadru-
gimrokupowiedziałemmu,żeomawiamytwórczośćMickiewicza,ożywiłsię
wyraźnieiwyrecytowałmiPieśńFilaretów.Zdębiałemzwrażeniaizapytałem
niezręcznie:DAskąddziadziuśznatwórczośćMickiewicza?”.DJaktooburzył
sięprzecieżtonaszwieszcznarodowy”.Poczułemsięgłupio.Tobyłdowódna
to,żepoezjaMickiewiczatrafiłapodstrzechy.
NatomiastdobabciPietrusimiałemstosunekniecoironiczny,zwłaszczakie-
dypopowrociecałejrodzinyzemszyzachwycałasię,jakietobyłopięknekaza-
nie,przytaczałafragmenty,przytymcharakterystyczniemarszczyłatwarztak,
żerobiłysięjejdołeczkiwbrodzie,izrozrzewnieniaroniłałzy.Nawetudawało
misięwtymnaśladować.Chciałabardzo,abymzostałksiędzem.Kiedywli-
ceumpowiedziałemjej,żeżyczeniajejniespełnię,bopodobająmisiędziewczy-
nyiwprzyszłościsięożenię,bochcęmiećrodzinęidzieci,babciasięzamyśliła
ipowiedziała,żeksiądzteżmożemiećkobietyrazwmiesiącu,kiedyjestpełnia
księżyca.Przezmójwybuchśmiechuniedowiedziałemsięoprzesłankachjejmy-
ślenia.Niepozbawionepoezjibyłyjejludowewyjaśnieniapięknaprzyrody,na
przykładzorzatonicinnegojakpiciewodyzmorzairzek,abyspadłdeszcz.
Głębszysenskryłyteżjejniemalżefilozoficznespostrzeżeniaoprzemijaniu:DPa-
miętaj,żenaszeżycie(zawieszałagłos,apotem,podnosząc,przyspieszałatempo
15