Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
J.Gajda,Mojeżycie.Fakty,wspomnienia,refleksje,Kraków2010
ISBN:978-83-7850-313-2,©byOficynaWydawnicza„Impuls”2010
Dzieciństwoimłodość
uważał,bonaszkaryźlereagujenazapachalkoholu.Świtmnieurzekł.Zwiastu-
nomwschodzącegosłońcazaznaczonegosmugaminahoryzoncieiperlistejrosie
namiedzachtowarzyszyłzapachmacierzanki.Przestałemtrzymaćmocnowcu-
glachkoniaipozwoliłemmunalekkieichpoluzowanieikłus.Iwtedytoogier
spróbowałzrzucićmnienabok,akiedymutoudaremniłem,zimpetempowtó-
rzyłpróbęzrzuceniamnieprzezkark,wierzgająctylnyminogami.Naszczęście
spadając,wysunąłemzestrzemionnogiiskuliłemsięwkłębek.Końpogalopo-
wałdozagrody,budzącrżeniemojca.Przypuszczam,coprzeżywał,czekającna
niefortunnegojeźdźca.
Zsiostrąnatomiastniemiałembliższegokontaktuwdzieciństwieaniwwie-
kudojrzałym,kiedywczasiewspólnychwycieczeknieudałomisięnawiązać
żadnejszczerejrozmowynainteresującemnietematy.Podobniebyło,kiedypi-
sałemSamotnośćikulturę,prosiłemoopowiedzenie,jakprzez10latprzeży-
wałaswojąsamotność,pracującjakolekarzwLibii.Niemogłemteżpojąćjej
rozumowania,kiedypodczaswycieczkidoJugosławiizemnąjakopilotemgrupy
stanowczoodmówiłaudziałuwpożegnalnymwieczorze.DJakjamogępójśćbez
Staszka”mówiła.Cóżtoudoktornaukmedycznychzareliktwmyśleniu?
Ichociażzwierzałemsięjejidzieliłemsięzniąswoimiproblemami,onazwro-
dzonąsobiepowściągliwościąlubskrytościąnigdyoswoichtrudnychsprawach
niemówiła,pokrywająctonadmiernągadatliwościąobanalnychsprawach,do-
tyczącychzazwyczajdzieci,aobecniewnuczątiprzypadkówchorobowychjej
pacjentów.Szczerzejednakpodziwiamzadwagłównieprzymioty:oddanie
siębezresztyswojejtrzypokoleniowejrodzinie,którąumiejętnieintegruje,oraz
sprawowanietrudnejprofesjilekarzainternistyikardiologa.
17
Szkołapowszechna
Wczasachmojejmłodościobowiązkowaedukacjakończyłasięnapo-
wszechnejszkolesiedmioklasowej.Mojaszkołaznajdowałasięstosunkowoda-
lekooddomurodzinnego,bowśrodkuwsiKlementowice.Okresmojejedukacji
przypadłnalata1940–1947,azatemłączyłsięzokupacjąipierwszymilatami
wyzwolenia.Doszkołytrzebabyłoiśćpółgodziny,najpierwprzezłąkiblisko
naszychstawówiwypływającegoznichstrumyka,anastępnieścieżkąprzybłot-
nistejdrodzedodomuludowego,wktórymmieściłasięzbiorczapowszechna
szkoła.Chodzilidoniejtakżeuczniowiepoczteroklasówkachzsąsiednichwsi:
Buchałowic,Karmanowic,Stoku,LasuStockiego.Możnabyłoteżiśćścieżką
zastodołami,takzwanymzastodolem.Najgorzejbyłopóźnąjesieniąiwiosną,
kiedybutygrzęzływgliniastymbłocieiniemalżespadałyznóg.
Pamiętamjakpewnegorazudoszkołyprzyjechałodwużandarmówniemiec-
kichwasyściepolicjantaitowarzyszącegomucywila,prawdopodobniezadmini-
stracjioświatowej.Uprzedzeniwcześniejnauczycielekazalinampochowaćpod-