Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
CECYLIA
Typójdzieszgórą,typójdzieszgórą,ajadoliną.
Tyzakwitnieszróżą,tyzakwitnieszróżą,ajakaliną.
Jejwłosypachniałyziołami.Lekkozbliżonydososnowego
aromatszałwiiprzełamywałaintensywnośćrumianku.
Niepowtarzalnaciepłasłodyczomiękkim,miodowym
zabarwieniuunosiłasięwpowietrzuwrazzostrąnutą
świeżościętejlawendy.Cecylia,ostrożnieipowoli,
drobnymipalcamiprzeczesywałakolejnepukle,chcąc,
bynabrałyobfitszegokształtu.Następnieupięła
jejednymwprawnymgestem.Wcześniejdługostała
przedlustrem,przyglądającsiękreślącemusięwnim
odbiciu.Własnerysytwarzywydawałyjejsięnazbyt
smutne.Pesymistycznegoobrazudopełniałykroplewody,
takpodobnedołez,aściekającewzdłużskroni,
pokrawędźszczęki.Nagieramionaukładałysię
włagodnyłuk.Kobietakilkakrotnieobracałasię,chcąc
obejrzećcałośćsylwetki.Niewydawszysięsobie
wystarczającoatrakcyjną,przysłoniłaciałowilgotnym
ręcznikiem.Letniporanekprzezuchyloneoknownikał
nieśmiałodozacienionychzakamarkówpokoju.
Niepozornepromieniesłońcamigotały,przenikającprzez
szerokieoczkaplecionychfiranek.Cecyliawyciągnęła
zszafykostiumwkolorzezielonym,przypominającym
swymnasyceniemskórkęawokado.Dozewnętrznejklapy
żakietuniewielkązłotąagrafkąprzyczepiłakilkadrobnych
listkówmięty.
Pogodasprzyjałaspacerom.Drogawiodłapomiędzy
szpaleramidrzew,wśródktórychdominowałyklony.Ich