Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
LOTSKOWRONKA
Roztopyświeżoconastały,takżejeszczeziemianie
dokońcaodmarzła,alejużśniegniezalegałnigdzie.
Bywało,żekałużepoporannychprzymrozkachskuwał
lód,aleznikał,gdytylkosłońcewzeszłonaniebie
wystarczającowysoko.Szarykrajobrazniezmieniałsię
gwałtownie,boprzecieżkażdemuwiadomo,
żewprzyrodzieumiarwłaściwyjestiniczegoczłowiek
zeswejwoliniezdołaprzyśpieszyć.Takistałybrzozy,
bielejąc,smukłezwieszającramionakuprzyszłym
krzewom,jakbywoczekiwaniu,teporosnąćzdołają
wmłodepędy.Długiepożółkłetrawyleżałypośródłąk,
przygniataneciężaremwilgoci.Gnićjeszczeniezaczęły,
alemimotozapachodnichdonozdrzydocierałkwaśny,
nieprzyjemny.Podnamokłymiliśćmirozmiękałaglina,
którawczasletniegociepładosuchego,twardego
klepiskastawałasiępodobna.Obecnienibytochłonęła
nadmiarwody,leczskrywałapłytkopodpowierzchnią,
przezcozłatwościąmożnabyłopoślizgnąćsięnaniej.
Pozimiezawszetaksiędziało,żepróżnobyłopróbować
suchąnogąpolamiprzejść.ToteżiWeronkabuty
wchustęwsadziła,anaplecyzarzuciwszy,brnęłaboso
pokostkiwbłocie.Jedynebutymiała,odświętne,jak
tomawiano,więcizniszczyćichniemogła.
Apoprawdzie,tonazmianęwnichchodzilirazona,raz
mążjej.Ontebutydostał,używaneoczywiście.
Podniszczoneznacznie,zamałejużponoćbyły
napiekarzowegosyna,tosięstaryOleszczukulitował
iktórejśjesieniStachowizawykonanąpółrocznąpracę
wtensposóbzapłacił.Uradowalisięoboje,boteraz,gdy