Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
JAN
Typójdzieszdrogą,typójdzieszdrogą,ajagościńcem.
Tybędzieszpanną,tybędzieszpanną,ajamłodzieńcem.
Nigdyniewyszedłzdomubezgarnituru.Nodobrze,może
prawienigdy.Zdarzałosiętojednaktakrzadko,
znajominiepamiętali,abywyglądałinaczej.Onsam
zresztąnieczułsiędobrze,nieczułsiępoprostusobąbez
wyprasowanychwkantspodniimarynarki
zprzylegającymiidealnieklapami.Codziennierano
wyjmowałzszafyprzygotowanywcześniejzestaw.
Przyglądałmusięuważnieizniemałąprzyjemnością
dopasowywałdońkrawat.Byłwtymdobry.Zazwyczaj
preferowałstonowane,modnemodele,alezdarzałosię,
żedecydowałsięnaodrobinęekstrawagancji.Ostatnimi
czasyupodobałsobieszczególnieczarno-białykrawat,
któregowzórdozłudzeniaprzypominałdrobną
szachownicę.Materiaciętaskosemsprawiaławrażenie
nieustannegodrżenia,takżemirażówskupiałnasobie
ciekawośćinnych.Dotegomężczyznadołączał
obowiązkowoczarnąkoszulęorazbutyigarniturwtej
samejtonacji.Postanowiłniezwracaćuwagi
nanegatywnekomentarze.Doskonalewiedział,
żewyglądadośćmrocznieiprzygnębiająco.Aletaki
właśnieczasamibywałbezkompromisowouparty.
Cowięcej,niezrażałsię,gdycharakterystycznądlań
tajemniczośćodbieranoopacznie.Wolałpoprostu
pozostaćniezrozumiany,niżzatracićchociażodrobinę
zwłasnejtożsamości.
Tegodniabezsłowawyszedłzdomu.Zatrzasnął