Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zacisnąłzęby.Nieważne,możegosobiewodzić
napokuszenie,alenawetona,tostworzenie
oczekoladowychwłosach,niebieskichoczachiustach
jakserce,niezdołagousidlić.
–Nieżałujęmoichsłów.–Prawdaczyfałsz,tegonie
wiedział.CzyżbyKronosjednakmiałwładzęnad
aniołami?BonibyjakinaczejzesłałbyOlivięnaziemię?
Lubteżtonieon,poprostuniemaztymnic
wspólnego.
Nieważne,powtórzyłwduchukolejnyraz.Anielica
nietylkogonieskusi,lecztakżeniezagrzejetumiejsca
natyledługo,żebywywołaćchoćździebełkochaosu.
–Powinieneświedzieć–odezwałsięParys–żeTorin
widziałjąnamonitorze.Podobnowyszłazziemi.
Czytoznaczy,żezostałastrąconadopiekłaimusiała
wykopaćsobiedrogęnawolność?Nieumiałsobie
wyobrazićtejkruchejistotkidrążącejtunelkusłońcu,
przedzierającejsięprzezskały,pokładygliny,piasku...
Jakwogóleprzeżyła?Przypomniałsobiejednak,zjaką
determinacjąparładofortecy.Czylitomożliwe?
–Czytoprawda?–Zmierzyłjąwzrokiem.
Rzeczywiściemiałabrudzapaznokciamiibłoto
naramieniu,alepozakrwiąjejszatabyłaczysta.
Małotego,tkanina,którąprzecieżrozdarł,napowrót
sięscaliłaniczymciałorannegowojownika.
Samoleczącesięubranie.Kiedyskończąsiętecuda?
–Odpowiedz,Olivio.
Skinęłagłową,niepatrzącnaniego.Usłyszał
pociągnięcienosem.Ijeszczejedno.Chlipała.
Poczułbólwpiersi,alezignorowałgo.Nieważne,kim
jestiprzezcoprzeszła.Niezmięknieszdlaniej,