Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nigdynieprzypuszczałem,żecierpieniepsychiczne
możewywoływaćprawdziwy,piekielnyból.Ledwiesię
poruszałem.Każdymójmięsieńzamieniłsięwsztabę
rozgrzanegodoczerwonościmetalu.Niemogłem
oddychać.Charczałem.Dostałemjakieśleki,nawetnie
wiemskąd,alechybazapominałem,byjebrać.Zdajesię,
żepolicjanciteżotopytali.
Starszastopniemkobietabyłamniejwięcejwmoim
wieku.Zachowywałasiępowściągliwie,zadawałaoględne
pytaniaiuważniesłuchała.Jejmłodszykolegamiał
zazadanietrzymaćgębęnakłódkęoraznotować.
Przypominałkulturystę,któryconajmniejodrokuzamiast
sterydówtrzyrazydzienniepochłaniałgartłuszczu.
Dziwne,żezzaszarościwyłaniająsięwłaśnietakie
szczegóły.Choćwtymwypadkuszczegółważyłjakieśsto
czterdzieścikiloitylkocudemmógłzaliczaćtesty
sprawnościowe.
Ustaliliściejuż,cobyłowtymesemesie?
Sambyłemzaskoczonytympytaniem.Niewiedziałem,
czywcześniejcokolwiekzeznawałemoesemesie,który
zawiódłmojążonędomiejscakaźni,inachwilę
zamarłem.Policjantkauśmiechnęłasiępokrzepiająco.
Wzasadziejedynieporuszyłakącikamiwarg.
Takpowiedziałaoględnie.
Tak?dopytałem,chybanachwilęodzyskując
jasnośćumysłu.
Funkcjonariuszkaniezamierzałamiodpowiedzieć.
Wysłanogoztelefonu,któryzostałskradziony
jednemuzgościnapańskimwernisażu.
Skradziony?Możetowłaśnietenskurwysyn…
Niestarczyłomiodwagi,bydodać„tozrobił”.Umysł
wciążusilnietrzymałsięwersji,żenicsięniestało.
Jednakwulgaryzmprzykułuwagępolicjantki.Przygryzła
ustaiuważnienamniespojrzała.Miałalekkoprzechyloną
głowę,choćniedostrzegałemwtejpozienawetkrztyny
seksualności.