Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Orestbyłsobiesamsterem,żeglarzemiokrętem.Ichoć
pewniewieluludziniepotrafiłobynadłuższąmetężyć
wtakichwarunkachitaksamotniejakon,jemu
toodpowiadało.Potym,cowydarzyłosiętrzylatatemu,
naprawdęniemiałzbytwygórowanychwymagań.
Otworzywszyzsykiempuszkę,usiadłponownie
nakrześleiskrzyżowawszywyciągniętenogi,zapatrzył
sięnadrogęzaogrodzeniem.Działkęotaczałasiatka
znatyledużymioczkami,żeOrestbeztruduwidział
wszystko,codziałosięnajezdni.Przezkilkaminut
rozkoszowałsięsłońcemnabezchmurnymniebie.Wtem
dostrzegłidącegoodstronywioskichłopaka,który
zataczałsię,śpiewałcośiwymachiwałbutelkązpiwem.
Borowskiwytężyłwzrok.Niepotępiałtakiegozachowania
wśródstarszychnastolatkówniebyłjeszczetakstary,
żebyzapomnieć,jaktobyłowmłodościaletenchłopak
wyglądałjeszczenadziecko,byćmożeniemiałnawet
dziesięciulat.Orestpatrzyłnaniegoprzezchwilę,nie
wiedząc,czyzareagować,alewtedydzieciakzrobiłcoś
niespodzianego:trzepnąłbutelkąoasfaltiodłamkiszkła
rozpierzchłysiępojezdni.TegojużbyłodlaOresta
zawiele.
Hej!krzyknął,zrywającsięzkrzesła.
Chłopakpopatrzyłnaniegowielkimioczami,jakbynie
spodziewałsię,żektośwogólewidzi,corobi,apotem
wziąłnogizapasizwiał.
Orestpodszedłdobramy.Niektóreodłamkiszkłabyły
takduże,żegdybyktośteraztędyprzejechał,tojaknic
zniszczyłbysobieoponę.
Atosmarkacz!pomyślał,poczymwróciłdodomku
poszczotkę.Zmiótłodłamkiszkłanapobocze,awiększe
zabrałdokosza,bynienadziałysięnaniedzieciakialbo
zwierzęta.Potemumyłręceijużmiałwrócićnamiejsce,