Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nowiesz,zbliżasiękoniecroku,więcŁukaszmamasę
sprawdzianówimuszęgogonićdonauki.Chociażzaraz
będziemiałosiemnaścielatnakarku,towtejkwestii
nadalniedorósłinajchętniejgrałbytylkonakomputerze.
Pocieszęsię,żenieonjeden.MójMaciekteżbez
przerwygadazkolegamiirozgrywaznimijakieś
wirtualnemeczyki.
Okropnetojest,conie?Akiedyśchłopcychodzili
naboiskopokopaćpiłkęnożną.
Wielogodzinneprzesiadywanieprzedekranami
tochybajużdomenanaszychczasów…westchnęła
Edyta.
Apozatymtowszystkoumniepostaremu.Jerzyjak
zawszedużopracujeibezprzerwyprzesiaduje
wżwirowni,ateściowaprzywiozłaminiedawnokolejne
zrobionenaszydełkuserwetki,żebymprzeznaczyła
jenalicytacjedlajednegozeswoichpodopiecznych
wplacówce.
Znowuutworzyliściejakąśzbiórkę?
Tak,narehabilitacjędladziewczynyzestwardnieniem
rozsianym.
Trzymamkciuki,żebyszybkoizsukcesemudałosię
zakończyć.
Dzięki.Naraziedobrzenamidzie,uzbieraliśmyjuż
ponadpołowękwoty.Dyrektorceudałosięuzyskać
wsparciewurzędziegminyipodobnowcałymmieście
leżąinformacyjneulotki.
Nodobrze,skoroopowiedziałaśmijużocałejswojej
rodzinie,topowiedzwkońcu,cotamsłychaćuciebie.
Aleuciebie,bootowłaśniepytałamzaznaczyła.Chcę
wiedzieć,couEmiliiPieczkowskiej,anieujejmęża,syna
czyteściowej.
Emiliauśmiechnęłasięiznowuuniosładoustswojego