Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
papierosa,musiałmniewziąćdosamochoduzacząłem
więcobchodzićwózdookoła,żebyzbadaćzawartość
koszy.Niebyłowidać,comająwśrodku,pociągnąłem
więcnosemipoczułemzapachjabłek.„Jabłkateżmogą
być”pomyślałemsobie.
Kierowcapochwiliskończyłnaprawęizamknął
mas.Podszedłemdoniegoszybkoipowiedziałem:
Proszępana,chciałbymsięzabrać.
Kumojemuzaskoczeniuodepchnąłmnieusmoloną
rękąirzekłszorstko:
Zjeżdżaj.
Zatkałomniezezłości,aonniespieszniewsiadł
doszoferkiipochwiliodezwałsięwarkotmotoru.
Wiedziałem,żejeśliprzepuszczęokaz,drugamis
nietrafi.Wiedziałem,żemuszęsiępostawić.
Podbiegłemzdrugiejstrony,otwarłemdrzwiczki
iwskoczyłemdoszoferki.Spodziewałemsięwielkiej
awantury,więcwsiadając,odrazuryknąłemdoniego:
Maszjeszczewgębiemojegopapierosa!
Samochódruszył.Kierowcanieoczekiwanie
roześmiałsięprzyjacielskoikompletniezgłupiałem.
Dokądsięwybierasz?zapytał.
Wszystkojednoodparłem.
Achceszjabłko?spytałjakośserdecznie,
przyglądającmis.
Nopewnie.
Toidźnatyłiweźsobie.
Jechaliśmyszybkoinieuśmiechałomisię
przełażeniezszoferkidonaczepy,powiedziałemwc: