Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ztrudem,azoczudwiemastrużkamilejąmisięłzy.
Lekarzmarszczyczoło,alechwilępóźniejzmarszczki
zczołaznikająistarasięprzybraćniecononszalancką
pozę.
–Proszęniepłakać.Niejesttakźle,jeślipamiętapani
JanaNowickiego.NiestetyJanNowickinieżyje.Zmarł
kilkamiesięcytemu.Zrobimyjeszczerazrezonansgłowy.
Tomografianiepokazałaniczegoniepokojącego.Miała
paniopuchniętymózg,dlategowprowadziliśmypanią
wstanśpiączkifarmakologicznej.Spałapanipięćdni.
Pamiętapanidatę,kiedytosięstało?
–Janiewiem,COsięstało.
–Hmm,ktośpaniąnapadłipobił.Prawdopodobniebył
tonapadrabunkowy,alepanisiędzielniebroniła,nie
chcącoddaćswoichrzeczy,oczymświadczyły
zadrapaniaisińcenadłoniach.Wtedyzłodziejużył
paralizatora,naskutekczegoupadłapaninachodnik,
uderzającgłowąokrawężnik.Dotakichwnioskówdoszła
policja.–Odchrząkuje.–Nieznalezionoprzypani
żadnychdokumentówanirzeczypotwierdzającychpani
tożsamość.Wiemytylko,żemapanidobrygust.–
Uśmiechasiędomnie.–Takstwierdziłypielęgniarki,
którewidziałypaniubranie.Powiedziałyrównież,żemusi
byćpanidobrzesytuowanąkobietą,bowszystkierzeczy
byłymarkowe.
Marszczębrwi,cowywołujeulekarzazmieszanie.
–Przepraszamzaobcesowość–mówi,nerwowo
przygładzającwłosy.–Powtarzamto,cousłyszałem
odinnych.–Znowuchrząknięcie.–Dziśzamieścimy
winternecieogłoszeniezpanizdjęciem.Dotądsięztym
wstrzymywaliśmy.Czymożemyjeumieścić?Narazie
niktniezgłosiłpanizniknięcia.
–Wktórymszpitaluleżę?