Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nazakupy.Kierujęsięwstronęprzystanku,abydoniego
dotrzeć,wybieramokrężnądrogę.Dziękitemuomijam
osiedlowysupermarket.Wpobliżuznajdujesiękilka
innychsklepów,alemałeitrudnobędziemikupić
wnichwszystko,czegopotrzebuję.Dowiększego
dyskontumuszępodjechaćtramwajem,cobędziemnie
kosztowaćdwabiletywjednąidrugąstronę,aletrudno.
Wtymprzypadkucenaniegraroli,wosiedlowymsklepie
mojanogajużnigdywięcejniepostanie.
Kiedywpolumojegowidzeniapojawiasięteren
natyłachsupermarketu,niepotrafięniespojrzećwtamtą
stronę.Towłaśnietamzawszewychodziłamzapalić.
Poprzedniejkierowniczcezupełnietonieprzeszkadzało,
coinnegoJowicie.Twierdziła,żedymnikotynowywdziera
sięnazaplecze,przezcowcałymsklepiecuchnie
fajkami.Przesadzała,zwyczajniesięnaswszystkich
czepiała.
Godzinępóźniejznówjestemwmieszkaniu.
Rozpakowujęzakupy,jedzącmięciutkądrożdżówkę
zbiałymserem.Żałuję,żekupiłamtylkojedną,zchęcią
wsunęłabymkolejną.Kiedyzakupioneprzezemnie
produktytrafiajądoszafek,znówwychodzęzdomu.Tym
razemczekamniedłuższapodróż,muszędostaćsię
nadrugikoniecmiasta.
Doceludocieramniecospóźniona.Dziś,kiedynie
pada,budynekprzychodnirobiznacznieprzyjemniejsze
wrażenie.Aletotylewkwestiiróżnicjadenerwujęsię
taksamojakwczoraj.Itaksamojakwczorajmamochotę
zapalićpapierosa.Powstrzymujęsię,wchodzędośrodka.
Witamnietasamakobietacodzieńwcześniej.
Pokrótkiejrozmowieprzechodzęnaparterprzychodni.
Tam,wjednymzgabinetów,czekanamnielekarz.
GrzegorzNiemczykjestuprzejmy,chybanawet
serdeczny.Ktośmógłbystwierdzić,żetowyniktego,ile
wklinicezarabia,alejestemprzekonana,żeakurat
wjegoprzypadkuwynagrodzenieniemanicdorzeczy.