Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Odtegoczłowiekabijeżyczliwość,którejniesposóbsię
wyuczyć,atymbardziejkupić.
–Dzieńdobry!–witamnie,wstajączzabiurka,kiedy
wchodzędopokojulekarskiego.Posyłamiprzytym
szerokiuśmiech,zktórymbardzomudotwarzy.Ściska
mojądłońnapowitanie.
DoktorNiemczykjestśredniegowzrostu.Sylwetkę
maszczupłą,jedyniejegoramionasąszerokie.Mocno
zarysowanaszczękaiszerokorozstawioneoczyczynią
jegotwarzbardzomęską.Głowępokrywajągęsteciemne
włosy,zawszemajestarannieprzystrzyżoneirównie
starannieułożone,agrubyzarostzwyklezgolony
nagładko.
Tosmutne,aletenczłowiekjestjedynymjasnym
punktemmoichwizytwprzychodni.Bezniegorelacja
łączącamnieztąplacówkąbyłabydogranicdołująca.
Czasemodnoszęwrażenie,żejestemwstaniepodołać
częstymwizytomwośrodkuwyłączniedziękiniemu.
–Jaksamopoczucie,paniSabino?–Doktorwskazuje
mifotelustawionynawprostbiurka.
–Wporządku–mruczępodnosem,siadającnakrześle.
Lekarzzajmujemiejscenaprzeciwmnie,posyłamiprzy
tymkolejneprzychylnespojrzenie.ObecnośćNiemczyka
zawszedziałanamniewtensamzadziwiającysposób
–uśmiechamsię.
–Dobrze…–Mężczyznakiwagłową,bierzedoręki
tablet.Przenosiwzroknaekran.–Widzę,żewczorajsza
aplikacjaprzebiegławzorowo.Jakwyglądałotozpani
perspektywy?
–Niebyłożadnychproblemów–przyznaję.–Takjak
doktormówił,małyzastrzykiposprawie.
–Świetnie.–Lekarzstukapalcemwwyświetlacz
tabletu.–Przeprowadzimyterazkrótkiwywiad,
zaczniemyodpanistanufizycznego.–Unosinamnie
spojrzenie,jakbyprosiłozgodę.
Kiwamgłową,poczymNiemczykzaczynazadawać