Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
młodabrunetkaopociągłejtwarzy.Jeślimiałabym
zgadywać,tomojarówieśniczka,niesądzę,abymiała
więcejniżtrzydzieścikilkalat.Panigodność?dopytuje
chłodnymtonem,jakbympojawiłasięwprzychodni
porazpierwszy.Zastanawiamsię,czytomożliwe,aby
rejestratorkawciążmnieniepamiętała,czypoprostu
zawszetraktujepacjentówtaksamoozięble.
SabinaGancarekodmrukujęrówniepowściągliwie.
Niesilęsięprzytymnachoćbynajsłabszyuśmiech.Nie
tylkoniematakiejpotrzeby,skoropracownicaośrodka
nawetnamnieniepatrzy,aleteżnieznajdujęzbytwielu
powodówdoradości.
Niemasensuudawać,żejestdobrze.Sztuczny
uśmiechjestgównowarty.Przekonałamsięnawłasnej
skórze,żewymuszonażyczliwośćwyrządzawięcejszkód,
niżmogłobysięwydawać.Zderzyłamsięzniądziesiątki
razy.Pracownicyopiekispołecznejzzaskakującą
łatwościąukrywająswojąniechęćpodbezradnym
współczuciem,aobojętnośćtłumacząnawałem
pilniejszychobowiązków.Aprzytymwszystkimuśmiech
nieschodziimzust.
Ludziepotrzebującyrealnejpomocynazwiskami
wrubryce,niechlubnąstatystyką,którątrzebaodhaczyć,
wdodatkugenerującącałkiempokaźnekoszty.Komu
więconipotrzebni?NapewnoniepanizMOPS-u,która
częstomapodswojąopiekązbytwielerodzin,aby
rzeczywiściesięzainteresować,jaksobieradzą.
Proszęusiąśćwydajepolecenierejestratorka.
Dziśmamaplikacjęleku.Uznajęzastosownedodać
informację.Kiedytomówię,zdenerwowaniechwyta
mniezagardłojeszczemocniejniżwtedy,gdypojawiłam
sięprzedbudynkiemprzychodni.
Zarazktośpopaniąprzyjdzieodpowiada
natokrótkokobieta.
Posłuszniezajmujęjednozwolnychkrzeseł.Opieram
tyłgłowyościanę,przymykamprzytympowieki.Marzę,