Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
—Służę!Anierozmyślisiępanihrabina?
—Napewnosięnierozmyślę!—posłyszałwodpowiedziwesoły
śmiech.—Może,drogimistrz,byćotocałkowiciespokojny!...
KiedyKrzeszopuściłwillę,wktórejgospotkałaniezwykła
przygoda,czułsięwniebowzięty.Radościtejniemąciłomudziwne
spostrzeżenie,któreuczynił,wychodzączpałacyku.Mianowicie,
wjasnooświetlonymprzedsionku,zdążyłzauważyćmiejsce,gdziesię
zaczynałyschodki,prowadzącedopiwnicy.Znajdowałosięono
wznacznejodległościodfrontowychdrzwiinależałoprzebiec
najmniejdziesięćkrokówodwejścia,abytamsięznaleźć.Zapewne,
musiałbyćtakpodniecony,wdzierającsiędowilli,żeniepostrzeżenie
przebyłtęznacznąprzestrzeń,sądzącwzdenerwowaniu,żeledwie
prógprzestąpił.Bojakżeżinaczejtosobiewytłomaczyć?
ZresztąKrzeszniemiałwcalezamiaruaninadtemsięzastanawiać,
anitegosobietłomaczyć.Zaprzątałagojednamyśl.HrabinaOrzelska.
Takcudnejkobietynienapotkałdotychczasnigdy.Zgodziłasię
pozowaćmudoobrazu.O,stworzyonarcydziełoidziękiniemu
wybijesięszybko.Apróczsztukiisławy,zdobędziejeszcze...Wszak
przyglądałamusiętakimwzrokiem...Tuzamiarymalarzastawałysię
takśmiałe,żeniewypowiadałichnawetwyraźniesamprzedsobą.
Leczczuł,jakgorącafalakrwiuderzadogłowy,apiersirozsadza
potężnafalapożądania...
WędrowałbytakKrzesz,wstronęmiasta,zatopionywswych
medytacjach,śródjesiennejszarugi,gdybynagleczyjaśdłońmocno
niepochwyciłagozaramię.Obejrzałsięidrgnął,nibyujrzawszy
samegoczarta.Istotnie,możnabyłosięprzestraszyć.Tużobok,stała
wysokaichudakobieta,nibyzpodziemiwyrosła,którejtwarzynie
rozróżniał,gdyżbyłaprzesłoniętagęstym,żałobnymwelonem.
—Pani?—zagadnąłniepewnie.
Nieznajoma,wciążmocnowpijającsiękościstemipalcamiwramię
Krzesza,wskazaławkierunku,skądpowracał,wstronęniknącej
wmrokuwilli.
—Ztamtądpanwyszedł!
—Tak!—przytwierdził,corazwięcejzdumiony.
Wyciągniętarękakobietygroźnieporuszyłasięwpowietrzu.
—Siedzibaszatana!...Siedzibaszatana!...—zjejpiersiwydobył
sięchrapliwyokrzyk.—Czyonjeszczeżyje?...
—Kto?—powtórzyłKrzesz,nicnierozumiejącztejcałejsceny.
—Kto?—zaśmiałasięzjadliwie.—On...on...
—HrabiaOrzelski?—domyśliłsięmalarz.—Widziałemgoprzed