Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Weronikajestprzepięknądziewczyną.Prawdziwablondynka
zniebieskimioczamiorazdużymipiersiamiiwąskątalią,spełnienie
snówniejednegomężczyzny.
–Namoimmiejscuzrobiłabyśtosamo–odpowiadampewnie,
wyglądającswojegokursu.
–Noniewiem.–Marszczybrwi,zastanawiającsięnadczymś.–
Jarównieżnieżyjęnawysokimpoziomie,aleniebyłabymwstaniesię
poświęcić,żebyzostaćgłowąrodziny.Tykażdygroszzestypendium
socjalnegoczyrektorskiegoprzeznaczasznautrzymaniebliskich.
Jaswójsocjalładujęwubrania,bounasrodzicedbająoresztę.
–Dobrzewiesz,żemamaniemożemipomóc–odpowiadam
ostrzej,niżbymchciała.
SpojrzenieWeronikiłagodnieje,anajejustachpojawiasię
delikatnyuśmiech.
–Niechciałamcięurazić,Lila.–Kładziedłońnamoimramieniu
wuspokajającymgeście.–Jesteśdlamniewzorem.Chodziłomioto,
żeniemampojęcia,czyjajestemnatylesilnaidorosła,bywrazie
czegoporadzićsobiewpodobnejsytuacjitakdobrzejakty.
–Chybasobiezbytdobrzenieradzę.–Szybkimimrugnięciami
odganiamłzy.
–Comasznamyśli?
Zamykamoczy,bopowiedzenietegonagłossprawia,żeczujęsię
malutkaizagubiona.Niechcęwidziećlitościwoczachprzyjaciółki,
aleniechcęteżjejokłamywać.
–Tepieniądzeitakniewystarczają.Lekimamy,utrzymanie
Stefaniiczynawetmnietozbytdużeobciążenie.
Międzynamizapadaniezręcznacisza.DziękujęBogu,żeoboknas
niemażywejduszy.Nienawidzętychoceniającychspojrzeń.
–Mampewienpomysł.–ChrząknięcieWeronikisprawia,
żeunoszęgłowę,bynaniąspojrzeć.